czwartek, 5 marca 2020

Przewodnik Paraolimpijski cz. 3 - Tenis Stołowy

   Wydaje się - do czego tu robić wprowadzenie? Sport ten absolutnie nie różni się przecież od niczego, co znamy z lekcji WF czy z pobieżnej obserwacji. No i wiadomo, szanse medalowe to Natalia Partyka, co nie? Poza tym czeka nas dominacja Chin.
   Żadna z tych informacji nie jest jednak do końca prawdziwa. To znaczy, oczywiście - ten sport jest blisko tego co znamy, ale warto opowiedzieć choćby o klasyfikacji. Polskie szanse medalowe to znacznie więcej, niż występ jednej Natalii Partyki. A Polska jest w paraolimpijskim tenisie stołowym drugą siłą - i choć oczywiście nie może się równać z Chinami, to jednak warto wiedzieć, kogo obserwować i w jakich kategoriach. Zapraszam!

Klasyfikacja i różnice


Ibrahim Hamato, reprezentant Egiptu, podczas Igrzysk w Rio (źródło: Flickr)


   Czym różni się tenis stołowy pełnosprawnych od tego paraolimpijskiego? Oprócz podziału płciowego trafimy w nim na klasyfikację na klasy, porządkujących zawodników w zależności od tego, jak bardzo niepełnosprawność wpływa na możliwość gry. Klasy od 1 do 5 są przeznaczone dla zawodników siedzących na wózkach - im wyższy numer, tym mniejsze ograniczenia wynikające ze sprawności rąk bądź stabilizacji tułowia. W klasach od 6 do 10 spotkamy zawodników z różnymi ograniczeniami kończyn dolnych i górnych, ale grającymi na stojąco - i znów, im wyższy numer, tym mniejsze ograniczenia funkcjonalne w grze. W klasie 11 z kolei będą występowali zawodnicy z niepełnosprawnością intelektualną.
    Czy są różnice w przepisach? Bardzo nieznaczne różnice dotyczą osób grających na wózkach (np. w grze deblowej nie ma obowiązku uderzania naprzemiennego przez zawodników), jest też większa swoboda dotycząca tego, jak można wyrzucić piłeczkę do serwisu (np. dozwolone wyrzucenie jej z paletki w wypadku unieruchomienia drugiej kończyny bądź ze stopy, jak robi to choćby Ibrahim Hamato, przedstawiony na zdjęciu powyżej).

Długa lista polskich nadziei medalowych


Natalia Partyka podczas meczu na Igrzyskach Paraolimpijskich w Rio, żródło: wyborcza.pl


    Polska reprezentacja jest na ten moment bardzo wysoko we wszelakich rankingach - na Igrzyskach w Rio była druga za Chinami w klasyfikacji medalowej dyscypliny, a dynamiczny rozwój naszej reprezentacji powoduje, że w Tokio możemy liczyć na więcej medali. Myślę, że przyczyny tego są dwie. Duża oczywiście w tym zasługa sukcesów Natalii Partyki - jej osiągnięcia przełamują bariery i otwierają w Polsce wiele drzwi. Dzięki tej szerokiej rozpoznawalności i braku uprzedzeń wielu naszych zawodników, mimo lekkiej niepełnosprawności rywalizuje w klubach osób pełnosprawnych, sięgając po medale Mistrzostw Polski, jak np. Patryk Chojnowski, mistrz paraolimpijski z Londynu,  Vice-mistrz Polski sprzed trzech dni, Mistrz Polski z 2019 roku i grający trener AZS AWFiS Gdańsk, pierwszoligowej drużyn. Nawet osoby poruszające się na wózkach rywalizują w ligach osób pełnosprawnych - stanowiąc często ważne uzupełnienie kadr klubowych na poziomach poniżej ekstraligi. To z pewnością podnosi poziom ich gry - żaden pełnosprawny zawodnik przecież się nie zlituje, a będzie grał na maksimum swoich możliwości, gdy liczy się każda piłka, a na "litościwy" return można oberwać precyzyjną piłką nie do odbioru.
    Kogo więc obserwować na Igrzyskach? Oczywiście, nie byłbym uczciwy nie zaczynając od Natalii Partyki (kl. 10) i Patryka Chojnowskiego (kl.10). Ich kariery paraolimpijskie to wiele zdobytych dla Polski medali, do Tokio z pewnością jadą jako faworyci. Razem z Chojnowskim w zawodach drużynowych wystąpią najpewniej Piotr Grudzień i Marcin Skrzynecki - obydwaj mają również szanse medalowe w klasie 8 - Grudzień ma tutaj swoje osiągnięcia również na Igrzyskach, brakuje mu jedynie złotego medalu, a Skrzynecki stawał już na podium podczas mistrzostw świata. Z Partyką drużynowo wystąpią prawdopodobnie Karolina Pęk (kl.9)  i Katarzyna Marszał (kl. 6), które ędą bronić złotego medalu z Rio, a Karolina Pęk również indywidualnego brązu. W kl. 11 reprezentować nas będzie Krystyna Łysiak, która na ostatnich Mistrzostwach Świata sięgnęła po srebrny medal, oraz Dorota Nowacka.
    Również wśród zawodników w klasach rozgrywających swoje pojedynki na wózkach mamy swoich faworytów. Zalicza się do nich na pewno Rafał Czuper - ten będzie bronił w kl. 2 srebrnego medalu z Rio, a na ostatnich Mistrzostwach Świata również zdobył srebrny medal. Na tych samych MŚ w ćwierćfinałach odpadli Dorota Bucław (łączona kl. 1-2) i Rafał Lis (kl. 4) - obydwoje jednak z pewnością łatwo się nie poddadzą, gdy stawką gry będzie medal paraolimpijski.


 


 

wtorek, 25 lutego 2020

Przewodnik Paraolimpijski cz. 2 - Goalball

    Jeśli wejdziesz na halę w trakcie meczu, wejdź cicho. Tutaj każde tupnięcie, każdy odgłos, szept będzie miał znaczenie dla zawodników - czasem może być ono decydujące i dezorientujące.
   Zachęcam, byś w trakcie pierwszego meczu, który będziesz oglądać, użył dużo wyobraźni - wszystko, co w niej fantastyczne, często nie jest dostępne na pierwszy rzut oka. Piłka rzucana jest szybko z jednego końca boiska na drugie, więc wydaje się lekka? W rzeczywistości waży ok. 1,25 kg - rzut z taką prędkością, jaka jest spotykana na najwyższym poziomie (ok. 60 km/h) wymaga więc dużej siły, sprawności i wprawy. Wyobraź sobie, że lecącą z taką prędkością tak ciężką piłką dostajesz w rękę, nogę, może głowę - bo w końcu jeśli grasz mecz o wysoką stawkę, to broniąc swojej bramki z poświęceniem się na nią rzucasz. Na koniec spróbuj zamknąć oczy. Czy po dźwiękach dzwoneczków jesteś w stanie się zorientować, gdzie jest piłka? 
    Zapraszam do przewodnika po Goalballu - jednej z niewielu dyscyplin paraolimpijskich, która nie ma swojego "pełnosprawnego" odpowiednika.  

O co w ogóle chodzi w goalballu?


mecz goalballu, widok zza bramki, źródło: paralympic.org

   Goalball jest dyscypliną drużynową przeznaczoną dla osób niewidomych i niedowidzących, został wymyślony w Austrii jako metoda rehabilitacji weteranów wojennych. Wprowadzony zostaje do programu Igrzysk Paraolimpijskich w 1972 w Heidelbergu (jako sport demonstracyjny, jako pełnoprawny sport debiutuje w Toronto w 1976), gdy Igrzyska zaczęły się otwierać na inne niepełnosprawności niż ruchowe. 
    Na boisku wielkości boiska do siatkówki (18x9 m) mamy dwie drużyny, które liczą sobie po trzech zawodników (trzech na ławce rezerwowych), broniących dostępu do bramki zajmującej całą szerokość boiska. Dla równych szans, zarówno osoby niewidome jak i niedowidzące mają zalepione plastrem i zasłonięte nieprzepuszczalnymi goglami oczy - o miejscu, w którym są na boisku zawodnicy orientują się dzięki wypukłym liniom autu i granic poszczególnych "zon" boiska. Przez dwie części gry po 12 minut, zadaniem obydwu drużyn jest oczywiście rzucić drużynie przeciwnej jak najwięcej bramek. Piłka musi być jednak toczona (czytaj: odbić się od ziemi zarówno w "zonie" rzucającego, neutralnej jak i w "zonie" obrony) i a rzut musi odbyć się w ciągu 10 sekund od obrony  - rzut który nie spełni tych wymagań jest faulem, który powoduje karnego dla przeciwników (w bronionej bramce staje wtedy tylko jedna zamiast trzech osób). 
   Jeśli na tym etapie coś brzmi zawile: najlepiej przyjrzeć się jednak tej grze na nagraniach, a jeszcze lepiej: na żywo. 


No dobra, to kogo oglądać w Tokio?

Mistrzowie Paraolimpijscy - Litwini - cieszą się po wygranym finale w Rio w 2016, źródło: paralympic.org
    Wśród mężczyzn - zachęcam wszystkich do obserwowania drużyny Litwinów. Powodów jest wiele - Litwini będą bronić tytułu mistrzów paraolimpijskich, mimo czterech lat bez triumfów na ważnych międzynarodowych turniejach. Z pewnością o najwyższy stopień podium zaciekle będą walczyć Brazylijczycy, aktualni mistrzowie świata. Nie można też lekceważyć Niemców, którzy regularnie sięgają po najwyższe laury w tej dyscyplinie, oraz Ukraińców, którzy mogą okazać się czarnym koniem tych zawodów - w ciągu kilku lat awansowali do dywizji A oraz sięgnęli po tytuł vicemistrzów Europy i kwalifikację paraolimpijską. 
   Wśród kobiet rywalizacja zawsze jest szalenie wyrównana. Z pewnością jednak za faworytki możemy uznać Turczynki, które w tej chwili dzierżą zarówno tytuł mistrzyń świata, jak i mistrzyń paraolimpijskich z Rio. Szczególną uwagę zwróciłbym też na gospodynie - Japoński goalball kobiet ma duże tradycje, potwierdzone choćby mistrzostwem w Londynie w 2012 roku, a w Tokio ściany - choć nieme - mogą pomóc Japonkom sięgnąć po medal. Na pewno warto też patrzeć na znajdujące się zawsze blisko podium drużyny Chin i Stanów Zjednoczonych.


Jak sobie radzi Polska?

Reprezentacja Polski mężczyzn na ME dywizji B w Chorzowie, źródło: fanpage Goalball Polska


   
Gdy drużyny ze światowej czołówki będą w okresie przygotowawczym do Igrzysk, nasze kadry  również będą przygotowywać do swojej najważniejszej imprezy roku. W ich wypadku będą to jednak Mistrzostwa Europy dywizji B, które w październiku 2020 gościć będzie Izrael. 
   Nasza męska reprezentacja od niedawna puka do drzwi dywizji A i aspiruje do bycia częścią światowej czołówki. Niemniej jednak, do awansu do dywizji A zabrakło ostatnio trochę szczęścia. Przegrany półfinał z Grecją pewnie wielu z naszych kadrowiczów śni się jeszcze po nocach. Później kadra pojechała jeszcze na turniej eliminacyjny na Igrzyska do Fort Wayne w Stanach - tam jednak wiadomo było, że zmierzy się ze światową czołówką będąc debiutantem w tak utytułowanym gronie i raczej będzie więc zbierać cenne doświadczenie, niż walczyć o dwa miejsca w finale turnieju dające awans do Tokio. Tak się też stało, Polacy nie wyszli z grupy do ćwierćfinałów - niemniej doświadczenie zebrane w meczach ze światowymi potęgami, takimi jak Litwa, Chiny czy Turcja prawdopodobnie zaprocentuje już w październiku na ME dywizji B w Izraelu, gdzie ogranie naszych kadrowiczów w meczach o wysoką stawkę będzie miało kluczowe znaczenie, by zdobyć miejsce w finale i awansować do dywizji A.  
   Kadra kobiet również jest w dywizji B w Europie, jednak w trochę trudniejszym niż męska kadra położeniu. Goalball kobiet dopiero w Polsce raczkuje - ogólnopolska liga ma dopiero 6 drużyn, a kadra w Chorzowie na ME dywizji B zajęła 8. miejsce, wyraźnie odstając od czołówki turnieju. Niemniej jednak, wśród kobiet w Polsce wciąż dyscyplina staje się bardziej popularna i jestem przekonany, że wraz ze wzrostem liczby zawodniczek przyjdą też wyniki. 

sobota, 22 lutego 2020

Przewodnik Paraolimpijski cz.1 : Szermierka na Wózkach

    Wiecie że do Igrzysk Paraolimpijskich zostały już niecałe 22 tygodnie?
    To tyle, ile dyscyplin sportowych będzie miało swoje rozgrywki w Tokio!
    Zaczynamy więc nową serię - od tej pory raz na tydzień (najczęściej we wtorki) będziemy publikować tekst przybliżający konkretną dyscyplinę sportu. Zaczynamy od tej, która ostatnio przyniosła nam ostatnio sporo powodów do radości, w której kilkoro naszych reprezentantów i reprezentantek ma praktycznie zapewnioną kwalifikację, i która już pierwszego dnia Igrzysk, w trakcie zawodów szablowych z pewnością zapewni polskim kibicom masę emocji. Mowa oczywiście o szermierce na wózkach- dyscyplinie, w której mamy spore tradycje i duże osiągnięcia, a która obecna jest na Igrzyskach już od pierwszej edycji.
fot. Eva Pavia, źródło: paralympic.org

No dobra, ale właściwie o co w tym chodzi?

   Pierwszą rzeczą, z jaką się spotkamy, i którą być może ciężko będzie nam rozróżnić na początku, są trzy rodzaje broni, którymi posługują się zawodnicy i zawodniczki. Jeśli nigdy nie mieliśmy do czynienia z szermierką, to z pewnością musimy najpierw zrozumieć, co to za bronie i jak się nimi walczy (i w jakie części ciała liczy się trafienie). 
   W szermierce na wózkach mamy trzy rodzaje broni - floret, szpadę i szablę. W każdej z nich rozgrywane są osobne konkurencje. Czym się różnią poszczególne rodzaje białej broni w praktyce? Floret to broń kolna (liczą się więc tylko pchnięcia), obowiązuje prawo konwencji (zawodnik zaatakowany może zadać trafienie dopiero w przeciwnatarciu, po uprzednim odbiciu ataku przeciwnika), liczą się tylko trafienia w tułów. W zasadach szabli też jest prawo konwencji, ale trafić można całe ciało rywala powyżej pasa, no i jest to jedyna broń sieczno-kolna (można więc trafić przeciwnika cięciem). W szpadzie rywala trzeba trafić pchnięciem w całe ciało powyżej pasa, istnieją za to przypadki przyznania trafienia równoczesnego (nie obowiązuje konwencja). Walki toczą się do 5 (eliminacje) bądź 15 (faza pucharowa) trafień. 
   Tak jak w tradycyjnej duże znaczenie ma praca nóg, tak tutaj wózki, na których siedzą zawodnicy, są przymocowane do specjalnych platform, a odległość między nimi sprawia, że praktycznie cała walka odbywa się w bezpośrednim kontakcie zawodników między sobą. W związku z tym, kluczowe znaczenie ma dla tego sportu mobilność tułowia - możliwość odchylenia się i pochylenia by zaatakować rywala jest podstawową sprawnością jaką dysponują zawodnicy. Dużą rolę gra oczywiście też technika walki i opanowanie broni. 
    To właśnie ta sprawność jest podstawą klasyfikacji niepełnosprawności na kategorie A, B i C. W kategorii A najczęściej zobaczymy osoby po amputacjach, w kategorii B - osoby po urazach rdzenia kręgowego, ale z mniejszą stabilizacją tułowia niż w kategorii A, w kategorii C - tetraplegików (osoby po urazach rdzenia na poziomie szyjnym, co ogranicza również sprawność rąk i dłoni oraz osłabia stabilizację). Na Igrzyskach zobaczymy rywalizację w dwóch pierwszych kategoriach kobiet i mężczyzn we wszystkich trzech typach broni, oraz zawody drużynowe kobiet i mężczyzn w szpadzie i florecie. 


Na co mogą w Tokio liczyć Polacy? 




   
   Na bardzo wiele, szczególnie pierwszego dnia. 
   Tego dnia na planszę wyjdą szabliści i szablistki. Tam właśnie mamy największe nadzieje medalowe w tej dyscyplinie. Dziś liderami rankingu szabli kategorii B i brązowymi medalistami Mistrzostw Świata są Grzegorz Pluta i Adrian Castro. Nasi reprezentanci spotykali się ze sobą nie raz, walcząc o medale - by wspomnieć tylko najważniejsze z tych walk: finał MŚ w 2015, walkę o brązowy medal na Igrzyskach w Rio de Janeiro w 2016 (dostępną powyżej, bardzo polecamy!), finał ME 2018 czy finał zawodów z cyklu o Puchar Świata w Warszawie w lipcu 2019.  Panowie nie dość, że walczą w reprezentacji jednego kraju i dominują w tej chwili na świecie w swojej konkurencji i kategorii, są jeszcze rodziną - Grzegorz jest... teściem Adriana ;) Grzegorz jest aktualnym liderem rankingu szabli i viceliderem rankingu "Road to Tokyo", a w zeszły weekend Adrian w zawodach z cyklu PŚ w Egerze na Węgrzech stanął na najwyższym stopniu podium. Każdy z nich osiąga więc ostatnio wiele, i każdy z nich ma "papiery" by w Tokio zdobyć dla Polski medal, w tym ten najcenniejszy. Obydwaj wiedzą już, jak smakuje paraolimpijskie podium - Grzegorz jest mistrzem paraolimpijskim z 2012 z Londynu, a Adrian zdobył brązowy medal w 2016 w Rio. 
   Równie wielkie nadzieje można wiązać z zawodami szablistek w kat. A - tutaj ostatni rok należał do Kingi Dróżdż, która w ciągu ostatniego roku zdobyła m.in. srebrny medal MŚ, a w ostatni weekend wygrała PŚ w Egerze. Jej kariera rozpoczęła się dopiero co, bo w 2018, a wystrzeliła w 2019 roku, gdy wygrała swoje pierwsze ważne międzynarodowe zawody - PŚ w Pizie i w Amsterdamie. Jej wysoką formę, charakter i determinację zauważył m.in. portal Międzynarodowego Komitetu Paraolimpijskiego, poświęcając jej artykuł przed zawodami PŚ na Węgrzech. Szans nie należy odbierać również w tej samej kategorii Marcie Fidrych, regularnie punktującej w Pucharze Świata. W kategorii B szanse na dobry wynik ma z kolei Patrycja Haręza. 
   Jeśli chodzi zaś o inne bronie, brak w naszej kadrze tak zdecydowanych faworytów. Dobre wyniki osiąga ostatnio Jacek Gaworski - nasz florecista zajął w PŚ w Eger drugie miejsce, szalenie ważne w zdobywaniu kwalifikacji paraolimpijskiej! W kategorii A floretu swoje szanse ma z pewnością Michał Nalewajek. We florecie męskim jesteśmy też świetni drużyną - choć światowa czołówka ostatnio odskoczyła, to doświadczeni zawodnicy wciąż w wyczerpujących drużynowych rywalizacjach potrafią robić różnicę, a drużyna zdobywa medale na zawodach rangi PŚ . I właśnie z powodu doświadczenia i możliwości nierozważne ze strony rywali byłoby też lekceważenie Dariusza Pendera - nawet, jeśli ostatnimi czasy wyniki nie świadczą o tym, że ma szanse medalowe we florecie czy w szpadzie, warto przyglądać się jego pojedynkom w Tokio.  

No dobrze, a co obejrzeć przed Tokio? 


   Do 31 maja trwa czas kwalifikacji do Igrzysk, a szermierze awansują na nie na podstawie rankingu. Na punkty rankingowe można zapracować podczas zawodów Pucharu Świata, Mistrzostw Świata (te za nami w zeszłym roku) i mistrzostw kontynentów/regionów. Do kwalifikacji paraolimpijskiej Polakom będą się więc liczyć: PŚ w Sao Paulo w Brazylii (11-14 marca) i Mistrzostwa Europy w Hatfield w Wielkiej Brytanii (26-31 maja). To prawdopodobnie relacje z tych zawodów warto obserwować, a 31 maja cieszyć się ze zdobytych przez Polaków paraolimpijskich paszportów. 
   Ostatnia szansa, by zobaczyć naszych przed Igrzyskami na ważnych zawodach międzynarodowych, będzie... w Polsce. W pierwszym tygodniu lipca (od 3 do 6) w Warszawie  odbędzie się Puchar Świata, zawody o Szablę Kilińskiego. To ostatni moment, by sprawdzić swoją formę z najlepszymi, z pewnością warto więc się wybrać. I obserwować profil naszego bloga, tam będziemy umieszczać bieżące informacje o tym, co się wydarzyło zarówno na obydwu Pucharach Świata, jak i na Mistrzostwach Europy. Polecamy! :) 
   


sobota, 26 października 2019

Jak pojechać na Igrzyska Paraolimpijskie?

   Po intensywnych paraolimpijskich wakacjach niestety nastąpił u mnie czas równie intensywnej przerwy - w tym czasie pracowałem nad tym, by parę projektów za które jestem odpowiedzialny, jakoś się kręciło ;). Ale z tym większą ulgą, już po wkręceniu się w rzeczywistość pracy i roku szkolno-akademickiego - wracam do pisania.
   W dzisiejszym odcinku - poradnik "Jak pojechać na Igrzyska Paraolimpijskie", oraz krótka informacja o tym, że zbliżają się lekkoatletyczne MŚ. Zapraszam!

Jak zdobyć swoje bilety do Tokio?

źródło: tokyo2020.org


   Z Igrzysk na Igrzyska zainteresowanie sportem paraolimpijskim rośnie. Nic dziwnego, że coraz więcej osób chciałoby zobaczyć to wydarzenie nie tylko przez rwący się streaming czy relację telewizyjną, ale na żywo. Zainteresowanie zwiększa się też w krajach-gospodarzach Igrzysk. Już dziś Japończycy zgłosili aplikację o ponad 600 tys. biletów - na tym etapie to rekord. Szanse na pobicie rekordu frekwencji, który należy do Igrzysk w Londynie (2,7 miliona sprzedanych biletów) są więc bardzo wysokie. W końcu też po latach nadszedł do mnie mail, dla którego chyba zakładałem tego bloga: "Chcę pojechać na Igrzyska kibicować - jak to zrobić"? :) Może chętnych jest więcej, czas więc na dłuższą odpowiedź.
   System sprzedaży biletów jest bardzo skomplikowany, i jest tak już kolejny raz - na tego typu problemy natrafiałem też kupując bilety do Londynu i Rio de Janeiro. Jak więc nie pogubić się w temacie?
   Po pierwsze - wybrać sobie, na jakie zawody chcemy iść. To niby banał, ale w mnogości oferty można się pogubić - czekają na nas 504 konkurencje w 22 dyscyplinach sportu. Czy interesują nas sukcesy biało-czerwonych? Jeśli tak, w pierwszej kolejności warto zainteresować się tenisem stołowym, lekkoatletyką, szermierką i kolarstwem. Co gdy interesuje nas konkretna dyscyplina? Zacznijmy wtedy od biletu na finał - te zazwyczaj są najdroższe, a w najtańszych kategoriach cenowych wyczerpują się bardzo szybko. Chcielibyśmy spróbować jak najwięcej? Przyglądajmy się zwłaszcza sesjom eliminacyjnym - tam bilety są najtańsze, a i wtedy można złapać paraolimpijskie perełki (tak trafiłem np. na mecz Bośnia i Hercegowina vs Iran w siatkówce na siedząco - ten sam skład powtórzył się w finale turnieju - czy na mecz Litwinów w goalballu, gdzie wyraźnie można było docenić piękno tej dyscypliny i zobaczyć późniejszych mistrzów paraolimpijskich). Czy chcemy jak najbardziej poczuć ducha Igrzysk? Wybierzmy lekkoatletykę oraz zawody, w których gospodarze mają duże szanse medalowe (w wypadku Tokio będą to prawdopodobnie judo, pływanie, goalball kobiet i rugby na wózkach).
   Po drugie - wybrać sobie stronę sprzedającą bilety. Oficjalna strona Igrzysk prowadzi sprzedaż tylko dla osób mieszkających w Japonii. Wiele krajów ma jednak swoich oficjalnych redystrybutorów biletowych (tzw. ATR - Authorised Ticket Reseller). Możemy więc skorzystać z oferty redystrybutorów brytyjskich, niemieckich czy dowolnych innych z Europy Każda z firm, która odsprzedaje bilety, najczęściej po szybkim kontakcie mailowym i wyjaśnieniu, że w Polsce nie ma odpowiedniego ATR, jest chętna, by bilety nam odsprzedać.
   Jeśli wybierzecie redystrybutora brytyjskiego, to potem trzeba będzie wysłać mu formularz z zamówieniem na konkretne wydarzenia, które nas interesują, oraz opłacić zamówienie. Bilety odbierzemy już w Tokio - redystrybutor organizuje tam swoje biuro.
   Jeśli będziemy chcieli zdobyć bilety na ostatnią chwilę - to prawdopodobnie w Tokio też będzie taka możliwość, oczywiście na mniej oblegane wydarzenia. Pojedyncze bilety będą dostępne wtedy w kasach i na oficjalnej stronie Igrzysk.

No dobra, ale jak tam dolecieć i gdzie szukać noclegu?

Tokio nocą, źródło: tokkoro.com

   Na początek formalności: Polacy wizę Japońską otrzymują na granicy, po rozmowie z urzędnikiem imigracyjnym. Aby mieć pewność jej otrzymania, warto mieć ubezpieczenie oraz zabezpieczone (na koncie/gotówką) środki pozwalające przeżyć zaplanowany czas pobytu.
   Tokio ma dwa lotniska: Narita (znajdujące się ok. półtorej godziny jazdy pociągiem od miasta) i Haneda (położone praktycznie w mieście). Lot bezpośredni z Polski możliwy jest LOT-em z Warszawy i kosztuje trochę ponad 3 tysiące złotych w obie strony.  Na ten moment najtańszą opcją (2,5 tysiąca w obie strony) jest transport z przesiadką w Moskwie liniami Aeroflot, konkurencyjne są opcje przez Amsterdam, Paryż i Rzym. Warto się myślę jeszcze chwilę wstrzymać z zakupami - to nie są jeszcze promocje, na które można oczekiwać :). Do śledzenia opcji polecam korzystanie z kilku niezależnych (niezwiązanych z żadną linią lotniczą) wyszukiwarek promocji lotniczych i włączenie w naszej przeglądarce trybu incognito.
   Samo Tokio jest strasznie drogim miastem. Drogie są tu noclegi, jedzenie i transport - a więc wszystko co interesuje potencjalnych turystów. Co więc zrobić, aby nie zginąć z głodu i wszędzie dotrzeć? Ekipa, z którą jadę, tak jak i ja - w Japonii "debiutuje", ale ponieważ w większości żyjemy za studenckie stawki, bardzo zależy nam na tym, by jak najlepiej przygotować się na ograniczanie kosztów. Oto parę podpowiedzi, które daje nasze wstępne rozeznanie w temacie:
   Po pierwsze - nocować albo w hostelach kapsułowych (więcej na ich temat tutaj), szukać kanapy na couchsurfingu (który jednak nie jest w Japonii szczególnie popularny) albo - jeśli jedziecie większą ekipą - wynająć lokum na airbnb.
   Po drugie - kupować jedzenie przede wszystkim w sklepach typu combini (małe sklepy otwarte zazwyczaj 24/7), które bardzo często mają w swojej ofercie małe, gotowe, sycące dania.
   Po trzecie - podróżować zawsze komunikacją publiczną. Taksówki czy w ogóle podróże samochodami (również Uberem) są tu horrendalnie drogie. Jeśli zamierzacie zostać dłużej - rozejrzyjcie się przed wyjazdem za kartą JR Pass (za jednorazową opłatę daje ona dostęp do wszystkich pociągów, którymi zarządza firma JR - w tym linii w obrębie Tokio). W samym Tokio przyglądajcie się, którymi liniami metra podróżujecie - różne linie  metra są zarządzane przez różne firmy. Do wszystkich można jednak kupić kartę, która pozwala płacić za przejazdy wszystkimi z nich, tzw. kartę PASMO.
   Warto jednak, mimo kosztów, wyprawić się do Japonii w trakcie Igrzysk. Same Igrzyska to niesamowite przeżycie, a podejrzewam, że lepszej mobilizacji by odwiedzić tak odległe miejsca nie będzie. Zapraszamy więc do spróbowania tej formy spędzenia urlopu i kibicowania biało-czerwonym! :)

Przed nami lekkoatletyczne MŚ - 7-15 listopada, Dubaj

Lucyna Kornobys, fot. Przegląd Sportowy
    Za nami kwalifikacje w sportach drużynowych, MŚ w strzelectwie, szermierce, pływaniu... Przed nami ostatnie z wydarzeń - tym razem sezon przedolimpijski zamykają lekkoatletyczne Mistrzostwa Świata w Dubaju (7-15 listopada). Polacy mają powody do optymizmu - zeszłoroczne zwycięstwo w klasyfikacji medalowej ME oraz tegoroczne rezultaty polskich lekkoatletów pokazują, że jest to jedna z tych dyscyplin paraolimpijskich, w których na najważniejszych imprezach możemy liczyć na worek medali. Z ostatnich MŚ w Londynie w 2017 Polacy przywieźli ich 28. Jeszcze ważniejsze będzie ich zdobywanie w tym roku. Każdy lekkoatleta, który zajmie miejsce w pierwszej czwórce w konkurencji, która odbędzie się również w Tokio, zdobędzie paraolimpijską nominację dla Polski.
   Wybór stolicy Zjednoczonych Emiratów Arabskich wydaje się cokolwiek egzotyczny. Wiąże się on też z późnym zakończeniem sezonu, i to najważniejszymi zawodami - to tu osiąga się tak ważne przedłużanie stypendiów sportowych, to tu zdobywa się paraolimpijskie paszporty.
    Kogo więc warto obserwować? Mam paru swoich faworytów, ale jeśli miałbym wskazać jedną osobę, to z pewnością byłaby to Lucyna Kornobys - osiągnięte przez nią w tym sezonie rekordy w rzucie oszczepem i pchnięciu kulą z pewnością pobudzają wyobraźnię kibiców i budzą postrach wśród rywalek. Faworytów do medali mamy jednak znacznie więcej, no i liczymy też na niespodzianki.
   Jak obserwować? Nie ma jeszcze w tej sprawie ogłoszeń, ale od pierwszego dnia spodziewam się streamingu na stronie Międzynarodowego Komitetu Paraolimpijskiego. Tam też prawdopodobnie lada dzień będą się pojawiać informacje w tej sprawie: polecam obserwowanie stron na fb: Komitetustrony poświęconej lekkoatletyce, oraz Polskiego Komitetu Paraolimpijskiego. Sam też będę informował o rezultatach naszej kadry na swoim fanpage'u :).

poniedziałek, 26 sierpnia 2019

3 powody, dla których warto pojechać na Igrzyska Paraolimpijskie

    25 sierpnia 2020, nad Stadionem Olimpijskim w Tokio drugi raz w 2020 roku zapłonie znicz, rozpoczynając XVI Igrzyska Paraolimpijskie. Do inauguracji został więc już tylko rok; w związku z tym organizatorzy ujawniają coraz więcej szczegółów. Wiemy już, jak będą wyglądały medale, o które zawalczą sportowcy na przełomie sierpnia i września. Znamy też dokładny program igrzysk z podziałem poszczególnych konkurencji na dni i godziny, oraz ceny biletów. Mieszkańcy Japonii mogli w ten weekend wziąć udział w wydarzeniach promujących Igrzyska i sami spróbować sił w sportach paraolimpijskich; mogą też już kupić bilety dla siebie. Zainteresowanie będzie można oszacować dopiero, jak będziemy wiedzieć, ile aplikacji o bilety złożono, ale na tak wczesnym etapie jest ono z pewnością wyższe, niż kiedykolwiek wcześniej. Świadczy o tym frekwencja na wspominanych wcześniej wydarzeniach promocyjnych i stała obecność paraolimpiady w przekazach medialnych z Japonii, porównywalna z Igrzyskami w Londynie; zorganizowanie w związku z tym sprzedaży biletów w formie loterii biletowej zamiast klasycznej sprzedaży nie wydaje się więc przesadzonym optymizmem. Wiele wydarzeń, szczególnie takich, w których Japończycy mają ogromne szanse na medal, będzie z pewnością obleganych.
medale zaprojektowane na Igrzyska Paraolimpijskie w Tokio, źródło: IPC
    Niewiele wciąż wiadomo na temat tego, czy i jak Igrzyska będą transmitowane w Polsce. Prawa do transmisji ma Telewizja Polska, jednak niekorzystna dla oglądalności różnica czasu (zawody w Japonii będą się zaczynać o 2 rano polskiego czasu i w kończyć najpóźniej około 15 polskiego czasu) sprawi najpewniej, że transmisje będą w niekorzystnych dla polskiego widza porach. Nie jest też jasne, czy będziemy mieli do czynienia z relacjami w lepszym wymiarze, niż pamiętne (chociaż i tak przełomowe) 2 godziny w nocnej porze z Rio. Streaming w internecie to oczywiście będzie rozwiązanie, jednak nie dla wszystkich - z polskich specjalności wśród transmitowanych zabraknie szermierki na wózkach; nie ma również pewności, że spośród transmitowanych pojedynków z tenisa stołowego trafimy na gry z udziałem naszych reprezentantów i reprezentantek.
    Z doświadczenia jednak wiem - żaden streaming nie zastąpi emocji związanych z kibicowaniem naszym reprezentant(k)om na żywo. Zresztą nie tylko naszym reprezentantom - Igrzyska Paraolimpijskie to dziś najprawdziwsze święto sportu, warto więc przyjrzeć się szczególnie tym dyscyplinom, które są dla nas na co dzień atrakcyjne i którym się przyglądamy.
    Poniżej przedstawiam więc krótki przewodnik po paraolimpijskich doświadczeniach. I 3 powody, dla których warto jeździć na Igrzyska, dopóki starcza na to sił.
     

Rozpalenie znicza paraolimpijskiego w Rio, źródło: IPC

 Powód 1 - To wspaniale planuje wakacje

    Gdy w 2012 pierwszy raz pojechałem na Igrzyska Paraolimpijskie do Londynu, zobaczyłem niesamowite miasto, do którego z pewnością nie raz będę wracał. Dostęp do kultury na wyciągnięcie ręki, wspaniałe muzea, niesamowite tempo życia tego miasta i jego wewnętrzna różnorodność urzekły mnie za pierwszym razem, urzekły za drugim (gdy w tym roku wybrałem się zwiedzić Stoke Mandeville) i pewnie jeszcze nie raz będą dawały powody do zachwytu. 
    Wtedy też podjąłem decyzję o tym, że pojadę na następne Igrzyska w Rio. I może na jeszcze następne: śledziłem więc rywalizację o to, komu przyznane zostaną zawody w 2020 roku, i bardzo gorąco kibicowałem właśnie Japonii. Również następne ogłoszenia (Paryż 2024 i Los Angeles 2028) sprawiły mi dużo radości. 
     Wybory MKOl będą różnorodne, będą spełniały wymagania widzów z różnych stref czasowych, wreszcie - będą sięgały po ciekawe i atrakcyjne lokalizacje. Wyprawa do Rio to potwierdziła - nigdy nie miałem ciekawszych wakacji, bardziej obfitujących we wrażenia, kolory, smaki, niecodzienne sytuacje i prawdziwe emocje (choć warto powiedzieć, że mówię o tym jedynie z prywatnej perspektywy - z punktu widzenia kosztów społecznych Rio było koszmarnym wyborem i warto o tym pamiętać. Igrzyska w Tokio, Paryżu czy Los Angeles na szczęście nie niosą już tego typu zagrożeń ze sobą). Tak daleka wyprawa jak Rio czy Tokio wiąże się też z chęcią sięgnięcia po więcej i zobaczenia więcej w danym kraju. Nie wiemy jeszcze, co czeka naszą małą ekipę w Japonii, ale na pewno polecamy wytknięcie nosa w Brazylii poza Rio i Sao Paulo - może się okazać, że na jednej z wysp spotkacie rosyjskiego fizyka, który przyjechał do Brazylii z gościnnymi wykładami, a w Kurytybie czeka na was knajpa serwująca ruskie pierogi z farszem z ricotty, w której z każdej ze ścian spogląda na was Matka Boska Częstochowska bądź Lech Wałęsa.  
    Fakt, oznacza to, że trzeba na te wydarzenia zbierać pieniądze. Żadna z tych wypraw nie należy do najtańszych; wiąże się z lotem czy znalezieniem odpowiedniego lokum na dłuższy okres. Jednak właśnie system czteroletnich odstępów sprawia, że taki koszt można sobie realnie zaplanować, i przynajmniej spróbować do niego dozbierać. Jeśli tylko masz z czego odkładać - warto. A jeśli zaczniemy się rozglądać za okazjami pół roku przed zawodami, to można złapać naprawdę dobre okazje na loty i sensownie zlokalizowane i tanie pokoje na wynajem na airbnb. 

Grzegorz Pluta ze złotym medalem z Londynu; źródło: niepelnosprawni.pl

Powód 2  - Wiele polskich sukcesów 

   9 złotych, 18 srebrnych i 12 brązowych medali, a w konsekwencji 10. miejsce w klasyfikacji medalowej; dorobek Polek i Polaków na Igrzyskach w Rio de Janeiro był istotnie imponujący. Obserwowanie zawodów lekkoatletycznych, kolarskich czy tenisa stołowego dawało pewność, że zobaczy się polskie sukcesy. Tu okazji na to jest szczególnie wiele - wystarczy wiedzieć, gdzie ich szukać. Jeżeli nie wiesz, nic straconego - przed Igrzyskami na pewno spotkasz wiele przewodników po wydarzeniach i nadziejach medalowych w Tokio - sam taki napiszę na tym blogu. 
   Ja sam nie jestem człowiekiem szczególnie podatnym na patriotyczne uniesienia, ale jeśli takie przeżyłem, to było to w czasie Igrzysk w Londynie. Ze złotego medalu Dariusza Pendera cieszę się razem z obecnymi na trybunach przedstawicielami Polonii z Manchesteru, która do Londynu wybrała się właśnie, by śledzić biało-czerwonych. Razem śpiewaliśmy Mazurka Dąbrowskiego w trakcie dekoracji, razem wracaliśmy z hali do centrum miasta, śpiewając rozmaite kibicowskie przyśpiewki (głównie tę na melodię "Go West"). Na pewno takie wzruszenia czekają i na Ciebie.
   No i z pewnością będziesz jednym z niewielu polskich kibiców. Wsparcie dla zawodników reprezentujących nasz kraj na tych zawodów będzie dla nich więc szczególnie cenne i miłe.

Jonnie Peackock robi rundę honorową po zwycięstwie na Igrzyskach w Londynie, źródło: GettyImages

 Powód 3 - uczestnictwo w zmianie

    Na każdych Igrzyskach staram się choć raz być tam, gdzie spodziewam się tłumnego uczestnictwa i gorącego dopingu kibiców gospodarzy. W Londynie był to ćwierćfinał męskiej koszykówki na wózkach, gdzie Brytyjczycy po zaciętym pojedynku wyeliminowali Turcję; W Rio grupowy mecz Brazylii w koszykówce z Wielką Brytanią (choć z dzisiejszą wiedzą pewnie wybrałbym raczej mecz blind footballu). Układanie planu na zakupy biletowe w Tokio zacznę od decydujących meczów turnieju rugby na wózkach, w którym Japończycy są aktualnymi mistrzami świata i jednymi z faworytów do złota. Zbiorowy entuzjazm, w którym nie ma cienia litości z powodu niepełnosprawności (tak często obecnej w medialnym dyskursie), a jest szczery podziw dla ich umiejętności (o ile rzeczywiście są wysokie - w koszykówce głupia strata to głupia strata, i nie ma tu szansy na ściemę), radość po zwycięstwie i gorycz - to są rzeczy, które 7 lat po mojej pierwszej wizycie na tych zawodach wciąż mnie wzruszają. A z pewnością zadziwiły tego pierwszego dnia w wypełnionej po brzegi londyńskiej O2 Arena. 
   Igrzyska w Londynie dały gigantyczny impuls do tego, by zauważać osoby z niepełnosprawnością w życiu codziennym, jak i ich osiągnięcia sportowe. Przekaz, który prowadzi telewizja Channel 4 transmitująca w Wielkiej Brytanii paraolimpiadę, jest naprawdę wzorowy - zaczynając od słynnych już spotów "Meet the superhumans", a kończąc na trwałej obecności show "The Last Leg" (którego nazwa wzięła się właśnie od tego, że główny prowadzący program, Adam Hills, porusza się przy pomocy protezy nogi) na swojej antenie. W krajach, które goszczą u siebie Igrzyska, wzrasta świadomość dotycząca obecności osób z niepełnosprawnością w życiu społecznym, skaczą również wskaźniki ich zatrudnienia. Na bardziej dostosowaną zmienia się też przestrzeń miast-gospodarzy, bardziej dostępny staje się transport. Same igrzyska dają również impuls do działania wielu osobom z niepełnosprawnością, które często wychowywane są w przekonaniu, że niepełnosprawność to nieszczęście - tu zyskują bezcenną zmianę perspektywy, i osoby z których sytuacją mogą się utożsamić w centrum uwagi sportowego świata. 
   Obserwowanie tej zmiany na bieżąco to niesamowita okazja. W każdym kraju objawia się ona trochę inaczej. Jak będzie tym razem? Co, jak - i czy na pewno na lepsze - zmieni się w Japonii?
   Jeśli tylko interesuje was temat, jak samodzielnie wyjechać na Igrzyska, zdobyć bilety i o czym warto pamiętać - proszę o reakcje w komentarzach, na pewno będą dalsze informacje w kolejnych wpisach :)

Szybki przegląd "brązowego" tygodnia w polskim parasporcie

  • W Bazylei odbyły się Mistrzostwa Świata w badmintonie - w trakcie jednego wydarzenia rywalizowali zarówno sportowcy pełnosprawni, jak i z niepełnosprawnością. Brązowe medale zdobyli: Bartłomiej Mróz w singlu oraz Daria Bujnicka z Oliwią Szmigiel w deblu. Na tym samym stopniu podium Daria Bujnicka stanęła jeszcze raz w mikście w parze z Malezyjczykiem Didinem Taresohem. Mistrzostwa Świata liczą się do rankingu, na podstawie którego będzie ustalana kwalifikacja na Igrzyska. Niestety, w Tokio nie będą rozgrywane kategorie dla niskorosłych kobiet - stąd naszą główną nadzieją na kwalifikację paraolimpijską i medale jest Bartłomiej Mróz, startujący w kategorii SU5. 
  • Z mistrzostw świata w kajakarstwie nasza reprezentacja wraca z jednym brązowym medalem Jakuba Tokarza w rywalizacji kanadyjek, ale aż z trzema kwalifikacjami! Jakub Tokarz wywalczył kolejną zdobywając czwarte miejsce w finale rywalizacji kajakowych jedynek, a Katarzyna Sobczak plasując się w tej rywalizacji na piątym miejscu. Występy obydwojga należy bacznie obserwować, i zapisać sobie w kalendarzu daty ich rywalizacji w Tokio. 
  • W tym tygodniu o kwalifikację olimpijską walczyć będą wioślarze na Mistrzostwach Świata. ZW Piątek w Polsce:  ME w koszykówce na wózkach, o których szeroko pisałem tutaj. Poza polskimi występami trwają Igrzyska Parapanamerykańskie, na których również będzie walka o olimpijskie kwalifikacje w sportach drużynowych oraz wypełnianie minimów i punkty rankingowe w sportach indywidualnych. Słowem - dzieje się 

wtorek, 20 sierpnia 2019

ME w Koszykówce na Wózkach - Nigdy nie będzie takiego lata, cz. 4


    Polski sport paraolimpijski to dziś potęga. Siatka klubów w całej Polsce, rozgrywki amatorskie i zawodowe, duża świadomość istnienia tego sportu i jego sukcesów - z pewnością jest tu dużo lepiej, niż w latach, kiedy przychodziłem na swoje pierwsze treningi. Mamy dyscypliny, w których niewątpliwie reprezentanci Polski są jednymi z najlepszych na świecie - takie jak lekkoatletyka, tenis stołowy czy kolarstwo. Igrzyska Paraolimpijskie to najważniejsze wydarzenie dla sportowców niepełnosprawnych i medialny samograj (co szeroko wykorzystują media społecznościowe, a prawie w ogóle tradycyjne, pomijając Przegląd Sportowy i Michała Pola) - wiele szans medalowych, ciekawe indywidualności, nasi sięgający po najwyższe laury. Wzruszenia zwycięzców, gorycz przegranych, wielkie, wypełnione kibicami areny.
   W tym obrazku do ideału od zawsze brakowało jednego - liczącej się w świecie drużyny.
   Dookoła jej wyników można przecież ogniskować zainteresowanie Igrzyskami - mnogość kategorii niepełnosprawności w sportach indywidualnych jest skomplikowana, różnice czasem trudne do zrozumienia,  sport drużynowy - jeden.
   To już wtedy nie pojedyncze historie, ale pewien duch; nie prosta suma umiejętności, ale też spotkanie i ułożenie charakterów, umiejętności, sprawności, ambicji; wszystkich tych rzeczy, które spotykają się pod wspólnym szyldem, jednoczącą ich biało-czerwoną flagą.
   W 2012 roku na Igrzyskach w Londynie debiutowała reprezentacja koszykarzy. Po Igrzyskach przyszły trudniejsze dla naszej drużyny lata, kłopoty kadrowe i organizacyjne - ale w zeszłym rok na MŚ Polacy w najmocniejszym składzie pokazali, że trzeba się z nimi liczyć, zajmując 6. miejsce, pokonując m.in. reprezentację Kanady z legendarnym Patrickiem Andersonem w składzie.
   Już za chwilę bardzo zbliżony skład na Mistrzostwach Europy będzie walczyć o najważniejszy cel - zdobyć awans na Igrzyska Paraolimpijskie w Tokio. Do tego trzeba zwycięsko wyjść z ćwierćfinału - wszystkie drużyny dość otwarcie mówią, że to będzie dla nich najważniejszy mecz turnieju. Ekipa dyrygowana przez grającego trenera Piotra Łuszyńskiego może też zawalczyć o pierwszy w historii medal. Polska jest wymieniana jako jeden z najważniejszych kandydatów do podium i ma szansę osiągnąć tym większą, że mistrzostwa zostaną rozegrane przed własną publicznością, w Wałbrzychu i Świebodzicach. Start - już 30 sierpnia.
   Przyjrzyjmy się bliżej szansom, nadziejom, i możliwym scenariuszom na te mistrzostwa. 

Szanse Polaków


   Polacy jako gospodarze mistrzostw mieli przywilej wyboru grupy (ich koszyk nie został rozlosowany). Trener Piotr Łuszyński po krótkich konsultacjach wybrał więc rywalizację z Wielką Brytanią, Niemcami, Włochami, Szwajcarią i Austrią.
   Mecz otwarcia i ostatni mecz w grupie to te pojedynki, w których jesteśmy zdecydowanymi faworytami. Oczywiście nie należy w żaden sposób zlekceważyć Szwajcarów i Austriaków, jednak porażka tutaj byłaby niespodzianką. Może też przekreślić nasze szanse na awans do ćwierćfinałów, a jak już wspomnieliśmy, to ćwierćfinał będzie najważniejszym wydarzeniem tego turnieju.
   Piekielnie ważne będą więc mecze z Niemcami, Włochami i Wielką Brytanią. To prawdopodobnie one będą decydować o rozstawieniu. Drugi mecz grupowy zagramy z Wyspiarzami - Wielka Brytania to aktualni Mistrzowie Świata, którzy wciąż prezentują bardzo wysoką formę, pokonali nas w ostatnim meczu towarzyskim, no i dla nich wciąż jest to turniej o stawkę - zdobyty w Hamburgu tytuł nie daje im paraolimpijskiego awansu. Ich skład naszpikowany jest gwiazdami i legendami tego sportu. Lepsze są dla nas nasze ostatnie wyniki z Niemcami i Włochami, Polacy również uplasowali się wyżej na ostatnim mundialu. Daje więc to szansę na sięgnięcie po drugie-trzecie miejsce w grupie.
   Tu zaczyna się rywalizacja z drugą grupą. Ciężko w niej wskazać zdecydowanego faworyta, ale mając typować, wskazałbym Hiszpanów - sensacyjnych srebrnych medalistów paraolimpijskich z Rio i zdobywców piątego miejsca na ostatnich MŚ. Zaraz za ich plecami czają się Holendrzy i Turcy. To prawdopodobnie z którąś z tych reprezentacji będziemy więc walczyć w tym najważniejszym meczu o awans. Ostatnie sparingi w turnieju w Wałbrzychu i na wyjeździe w Stambule pokazują jasno - walka w tych warunkach będzie się toczyć o każdą piłkę, każdy rzut, każdy fragment parkietu. Polacy są ostatnio od tych drużyn nieznacznie lepsi, ale do prezentowanej przez naszych reprezentantów formy sportowej dojdzie jeszcze presja publiczności i świadomość niezwykłej stawki tego spotkania - cały rok przygotowań, wszystkie zgrupowania zogniskują się w tym jednym, piątkowym meczu. Jeśli  tylko macie wolne 6 września, to musicie być w Wałbrzychu lub Świebodzicach (w zależności gdzie wrzuci nas turniejowa drabinka). Ja będę, choć pewnie wygodniej byłoby to wydarzenie obserwować w streamingu.

Dlaczego tam będę? 13 powodów


    Bo na ten sukces czeka cała koszykarska Polska.
    Bo od lat obserwuję ich występy, zmieniający się, rotujący skład, a także zagraniczne sukcesy - zarówno kadry, jak i poszczególnych zawodników.
    Bo widzisz profesjonalizację - kadry i  dyscypliny. Wiesz, że w tym procesie brakuje pełnego udziału polskiej ligi - i czas to zmienić. Nic nie pomoże tego zmienić tak jak ten sukces
    Bo przez lata obserwowania polskiej ligi i najważniejszych zawodów widzę zmiany w stosowanych taktykach, sprzęcie, widowiskowości dyscypliny. Chyba jestem geekiem.
    Bo gdy planowałem swoją obecność na Igrzyskach w Rio, to najważniejsze dla mnie bilety były na finał koszykówki na wózkach. No i jeszcze jedna rzecz, która pozwala w pełni odczuć atmosferę Igrzysk - mecze gospodarzy, tak w Rio jak i w Londynie. Dobrze będzie więc planować swoją obecność na Igrzyskach w Tokio, zaczynając od meczów naszej kadry.
    Bo obecność Marcina Gortata na otwarciu Mistrzostw to nie jest dzieło przypadku - to naprawdę najważniejsze wydarzenie koszykarskie w Polsce
    Bo naprawdę warto jeździć na wydarzenia, które są z głową promowane - a takiej promocji doczekały się Mistrzostwa Europy.
    Bo nigdy w życiu nie byłem w Wałbrzychu i Świebodzicach. Najwyższy czas to nadrobić - lepszej okazji może nie być :)
    Bo chyba nigdy reprezentacja nie miała lepszych warunków, by wygrywać. Pod skrzydłami PZKosz zawodnicy mogą koncentrować się tylko na sprawach sportowych, nie zaś organizacyjnych.
    Bo nasza kadra chyba nigdy nie była tak świadoma celu do osiągnięcia i na nim skoncentrowana.
    Bo ta ekipa to zbiór niesamowitych indywidualności - które są zjednoczone jak nigdy przedtem. Mamy długą historię rozstań i powrotów do drużyny, i rzadko mamy do dyspozycji absolutnie wszystkich najważniejszych zawodników.
    Bo to wciąż najbardziej popularny sport paraolimpijski. Udział w najważniejszym wydarzeniu Igrzysk, obok zmagań lekkoatletów, to niewątpliwy prestiż.
    Bo naprawdę polski sport paraolimpijski jak tlenu potrzebuje drużyny z sukcesami. To ta drużyna ma na niego największe szanse.
    To co? Zaglądacie?


Najważniejsze informacje

Co? Mistrzostwa Europy w Koszykówce na Wózkach
Gdzie? Hala Aqua-Zdrój Wałbrzych i OSiR Świebodzice
Kiedy? 30.08-08.09
Kiedy i gdzie Polacy? 
30.08 (piątek) godz. 19:00 Polska-Szwajcaria (Wałbrzych)
1.09 (niedziela) godz. 18:30 Polska-Niemcy (Świebodzice)
2.09 (poniedziałek) godz. 16:45 Polska-Włochy (Wałbrzych)
3.09 (wtorek) godz. 14:00 Polska-Wielka Brytania (Świebodzice)
4.09 (środa) godz. 19:00 Polska-Austria (Wałbrzych)

6.09 (piątek) ćwierćfinały 
7.09 (sobota) półfinały, mecze o miejsca 9-12
8.09 (niedziela) mecze o miejsca 7, 5, 3; Wielki Finał w Wałbrzychu o godzinie 17:00

Więcej informacji? Tutaj strona internetowa Mistrzostw; Tutaj krótki przewodnik po dyscyplinie (wraz z opisem sytuacji Polskiej reprezentacji jeszcze 3,5 roku temu)
Streaming? Relacje live zostaną przeprowadzone za pośrednictwem kanału youtube i facebooka strony Sportowy Wałbrzych TV

czwartek, 15 sierpnia 2019

Medale, nadzieje, spadki i rozczarowania - paraolimpijskie lato 2019

    W Polsce po lekkoatletycznym Grand Prix mieliśmy krótki odpoczynek od ważnych wydarzeń. To jednak nie znaczy, że się nie działo - działo się! Nie ze wszystkich dyscyplin mamy niestety pomyślne wieści dla kibiców Biało-Czerwonych. O wszystkich jednak warto mówić - zarówno ze zwycięstw, jak i z porażek należy wyciągać wnioski na przyszłość. A najważniejsza z imprez już naprawdę blisko - opublikowano właśnie pełny program Igrzysk Paraolimpijskich w Tokio, do których zostało już niewiele ponad rok - 375 dni...
     Ale zanim Igrzyska - parę przystanków przed nimi, takich jak Mistrzostwa Świata czy Europy w poszczególnych dyscyplinach. Każde z tych wydarzeń wiąże się z olbrzymim prestiżem, ale też - a może nawet przede wszystkim - walką o olimpijskie minima. 
    Przyjrzyjmy się więc, jak wygląda sytuacja w walce o te miejsca w czterech dyscyplinach: lekkoatletyce, rugby, strzelectwie sportowym i koszykówce. 

Lekkoatletyka


    Nieprzypadkowo na zdjęciu ilustrującym osiągnięcia lekkoatletyczne możemy zobaczyć właśnie Lucynę Kornobys. Wybitna reprezentantka Polski w konkurencjach rzutowych w trakcie opisywanego już na blogu lekkoatletycznego GP w Bydgoszczy dwukrotnie pobiła rekordy świata (kat. F33) - stało się tak w rzucie dyskiem (19,31) i rzucie oszczepem (16,45). Zwycięstwo odniosła też w pchnięciu kulą. Fenomenalny wynik uzyskała również Faustyna Kotłowska - nasza młoda, 18-letnia reprezentantka w Bydgoszczy wynikiem 26,57 pobiła rekord świata w rzucie oszczepem w swojej kategorii (F64). Wysoką formę potwierdziła również dwa tygodnie później na paralekkoatletycznych MŚ juniorów w Nottwil - stamtąd przywiozła złote medale w pchnięciu kulą i rzucie dyskiem (w rzucie oszczepem nie udało się to m.in. ze względu na łączenie wielu kategorii niepełnosprawności w jedną konkurencję). Te mistrzostwa pokazały też, że mamy sportowców, w których można pokładać nadzieję na przyszłość - mimo wystawienia nielicznej, 10-osobowej kadry, zdobyliśmy aż 8 medali: 3 złote, 4 srebrne i 1 brązowy. Dało to 12. miejsce w klasyfikacji medalowej. 
   Ze względu na braki wśród światowej czołówki na zawodach w Bydgoszczy ciężko ocenić formę naszych reprezentantów na jakimś szerszym tle. Jednak oprócz opisanych rekordów reszta naszych najważniejszych reprezentantów również potwierdzała tam aspiracje do tego, by na MŚ w Dubaju w listopadzie walczyć nawet o bezpośrednią kwalifikację na Igrzyska. By tego dokonać, trzeba zdobyć medal.

Rugby


     Przed ME niewiele było wielu powodów do optymizmu. Ponowna klasyfikacja w trakcie Metro Cup wyeliminowała z rywalizacji Mateusza Wawczaka, jednego z najważniejszych zawodników kadry. Mecze bez jego obecności w składzie pokazywały, że bez niego drużyna jest zdecydowanie słabsza, niemniej jednak były takie momenty, które dawały nadzieję na utrzymanie się w dywizji A - co dawało szansę walczyć w przyszłym roku jeszcze o kwalifikację paraolimpijską. Do tego potrzebne było osiągnięcie minimum 6. miejsca. Niestety, na Mistrzostwach Europy w Danii zajęli ostatnie, 8. miejsce. 
    Pierwsze dwa mecze rozwiewały nadzieje wszystkich marzycieli, którzy przed ME mówili nawet o medalu - mecze z Duńczykami (59-43) i Wielką Brytanią (56-21) to była bolesna lekcja rugby, pokazująca, jak wielka przepaść dzieli dziś czołową czwórkę Europy od reszty. W ostatnim meczu grupowym jednak Polacy pokazali pazur, i pokonali Szwajcarów 45-35. Ustawiało ich to w lepszej pozycji do walki o pozostanie w dywizji A - zamiast walczyć z faworyzowanymi Niemcami, którzy o włos przegrali ze Szwecją w walce o czołową czwórkę, grali z Holendrami. "Pomarańczowych" Polacy pokonali w tym sezonie na Metro Cup - i wszyscy blisko związani z kadrą wierzyli, że i tym razem są oni w naszym zasięgu. Niestety, porażka 46-52 rozstrzygnęła się przede wszystkim w fatalnej trzeciej kwarcie, w której Polacy grali chwilami naprawdę nieporadnie, gubiąc kluczowe piłki w ataku, i przegrywając ten mecz na własne życzenie. Ostatni mecz ze Szwajcarami, przegrany tym razem 46-43, to już przede wszystkim ogrywanie niedoświadczonych zawodników - zebrane tu doświadczenie na przyszłorocznych ME dywizji B może okazać się kluczowe. To właśnie m.in. mocniejszej ławki brakowało w kluczowych momentach, gdy podstawowemu składowi brakowało sił, by pociągnąć najważniejsze akcje turnieju. 

Strzelectwo Sportowe

    Na blogu jeszcze nie gościło strzelectwo sportowe - czas to jednak nadrobić! Po Pucharze Świata, który odbył się w chorwackim mieście Osijek, mamy kilka powodów do radości. Złoty medal z rekordem świata w swojej kategorii w karabinku pneumatycznym zdobyła Barbara Moskal. Krążki z najcenniejszego w sporcie kruszcu ma też po tych zawodach w swojej kolekcji Szymon Sowiński (pisotlet kat. P5), który dołożył do niego jeszcze brązowy medal indywidualny w pistolecie kat. P3 oraz dwa osiągnięcia drużynowe (srebrny medal pistolet kat. P5 wraz z Kacprem Pierzyńskim i Filipem Rodzikiem oraz brązowy medal w pistolecie kat. P4 wraz z Filipem Rodzikiem i Sławomirem Okoniewskim). Brązowy medal indywidualnie w karabinku pneumatycznym zdobyła również Katarzyna Orzechowska. 
    To znakomity prognostyk przed Mistrzostwami Świata, które rozpoczną się w Sydney już za 54 dni, 9 października. To na MŚ (oraz bardzo nielicznych zawodach) można "wystrzelać" swój awans, pod warunkiem osiągnięcia odpowiednich rezultatów w swojej dyscyplinie - nie liczą się tu miejsca, a przekroczenie konkretnych limitów punktowych.  

Koszykówka



    Koszykarze na wózkach szykują się do swojej najważniejszej imprezy sezonu. Mistrzostwa Europy odbedą się pierwszy raz przed naszą publicznością - w Wałbrzychu i Świebodzicach. Szerzej o tym napiszę już za tydzień na blogu (a sam na weekend finałowy ME wybieram się jako akredytowany dziennikarz). 
    W ramach przygotowań do tego turnieju odbywa się szereg imprez i spotkań sparingowych. Oprócz rozgrywanych ze zmiennym szczęściem gier kontrolnych z Francją i Turcją, Polacy rozegrali w Wałbrzychu turniej o puchar prezydenta miasta, który oprócz formy sportowej naszych reprezentantów miał sprawdzić też przygotowanie Polski do pełnienia roli gospodarza mistrzostw. 
    O formę Polaków możemy być spokojni. Polacy wygrali 4 z 5 meczów, ulegając jedynie aktualnym mistrzom świata, Brytyjczykom - a zostawiając w pokonanym polu Holandię, Turcję, Izrael i Kanadę. Wszystkie te drużyny składają się z zawodników ze światowego topu, grających - tak jak i większość polskich kadrowiczów -  na co dzień w ligach zawodowych. 
    Po tych przygotowaniach Polacy są wymieniani jako jedni z faworytów Mistrzostw. Spełnieniem marzeń wielu kibiców i zawodników byłyby z pewnością historyczne, pierwsze medale dla Polski.