środa, 31 sierpnia 2016

Ale o co chodzi? Odcinek 10, 11, 12 i 13 - kajakarstwo, triathlon, wioślarstwo i żeglarstwo

Dzisiaj na blogu o sportach, które łączy woda: debiutujących kajakarstwie i triathlonie, rozgrywanym od niedawna wioślarstwie i żegnającym się z paraolimpiadą żeglarstwie. Będzie też o dwóch szansach na medale dla Polaków
Jest naprawdę krótko i na temat - w czterech podpunktach. Jak (jaki dystans bądź sposób rozgrywania dyscypliny), dla kogo (rodzaje niepełnosprawności, sposób klasyfikacji na grupy), kto (a więc lista zawodników, którzy zostaną wysłani przez PKPar do Rio), jakie szanse (czyli kto ma szanse na medal).

Kajakarstwo

1) Jak? Parakajakarstwo to tylko "jedynki" na sprinterskim dystansie 200 metrów. Nie ma więc wyścigów większych składów. Rozdane więc zostanie 6 kompletów medali - w każdej klasie na jednym dystansie dla kobiet i mężczyzn. 
2) Dla kogo? W kajakarstwie będą rywalizować osoby z ograniczonym zasięgiem ruchu, paraliżem lub amputacją. Kategorie są trzy: KL1 - osoby z bardzo ograniczonymi możliwościami ruchu tułowia i całkowitym brakiem ruchu nóg; KL2 - częściowo możliwy ruch tułowiem, ograniczone funkcje nóg (jednak w trakcie zawodów możliwość użycia przez nich nóg jest bardzo ograniczona, nawet jeśli fizycznie mają taką możliwość); KL3 - brak ograniczeń w ruchu tułowiem, częściowo zachowane funkcje nóg. 
3) Kto? Kamila Kubas (KL1), Mateusz Surwiło (KL3), Jakub Tokarz (KL2). 
4) Jakie szanse? Przede wszystkim Jakub Tokarz, który regularnie zdobywa medale MŚ w kajakarstwie niepełnosprawnych. Medalistą sprzed paru lat jest również Mateusz Surwiło - w jego wypadku oraz w przypadku Kamili Kubas możemy z pewnością liczyć na awans do ścisłego finału, medal byłby sporą niespodzianką. 

Triathlon

1) Jak? Triathlon na Igrzyskach Paraolimpijskich to 750 m do przepłynięcia na otwartej wodzie, 20 km na rowerze/handbiku (wózkowicze)/tandemie(niewidomi), 5 km biegiem (na wózku).  
1) Dla kogo? Dla osób ze schorzeniami narządów ruchu (paraliże, amputacje, schorzenia neurologiczne) i wzroku. Kategorie: PT1 - z użyciem wózków i rowerów ręcznych (na paraolimpiadzie tylko mężczyźni), PT2 - zawodnicy z niepełnosprawnością ruchową związana np. z amputacją nóg, PT4 - niepełnosprawność rąk, PT5 - niewidome i niedowidzące (w Rio tylko kobiety).
3) Kto? Niestety, Polacy nie zakwalifikowali się na Igrzyska.
4) Jakie szanse? Zerowe.

Wioślarstwo

1) Jak? Na dystansie 1000 metrów zawodnicy będą ścigać się w trzech klasach niepełnosprawności: w wioślarskich jedynkach będą ścigać się osoby ze sprawnymi rękami, w mieszanych płciowo dwójkach  - używający rąk i tłowia, w mieszanych płciowo czwórkach ze sternikiem - z działającymi rękami, tułowiem i nogami, ale np. niewidzący czy po częściowej amputacji (sternik może być pełnosprawny). Rozdane będą 4 komplety medali - 2 dla jedynek (mężczyźni/kobiety), po jednym w mieszanych dwójkach i czwórkach. 
2) Dla kogo? No właściwie już powiedziałem - osoby z paraliżami, amputacjami, niewidome. 
3) Kto? Polacy wystartują w wyścigu dwójek. Reprezentować nas będą Jolanta Majka i Michał Gadowski. 
4) Szanse? Na finał są. Medal byłby niespodzianką - Polacy balansują na granicy finałów A i B na zawodach rangi międzynarodowej. 

Żeglarstwo

1) Jak? Przez 6 dni i 11 wyścigów będą ścigały się załogi jedno, dwu i trzyosobowe bez podziału płciowego. 
2) Dla kogo? Dla osób z niepełnosprawnością fizyczną lub wzroku. Żaglówka jednoosobowa (klasa 2.4mR) może być sterowana przez osobę z minimalną niepełnosprawnością. Dwuosobowa załoga SKUD-18 musi składać się z przynajmniej jednej kobiety i jednej osoby ze znaczną niepełnosprawnością (niepełnosprawność mierzy się tu w punktach od 1 do 7 - "znaczna" niepełnosprawność to maks. 2 punkty). Klasa dla trzyosobowej załogi to Sonar - ta załoga nie może mieć łącznie powyżej 14 punktów niepełnosprawności. 
3) Kto? Polskę w klasie SKUD-18 reprezentować będą Monika Gibes i Piotr Cichocki. 
4) Szanse? Olbrzymie! Polacy mają szansę na medale, co udowodnili na ostatnich mistrzostwach świata, dominując przez praktycznie całe regaty i zgarniając złoty medal. 











czwartek, 25 sierpnia 2016

Pieniądze, kłamstwa i dyskryminacja, czyli co naprawdę znaczy dla nas afera finansowa.

   19 sierpnia Sir Philip Craven, prezes IPC (Międzynarodowego Komitetu Paraolimpijskiego), zwołał konferencję prasową, która wstrząsnęła światem sportu paraolimpijskiego. Na niecałe trzy tygodnie przed rozpoczęciem Igrzysk dowiedzieliśmy się, że Komitet Organizacyjny Igrzysk (organizacja, którą powołuje kraj, w którym odbywają się Igrzyska Olimpijskie i Paraolimpijskie) nie zgromadził wystarczających funduszy by zapewnić obsługę obiektów. Z użytku wyłączone będą niektóre obiekty położone w dzielnicy Deodoro - a więc w miejscu, gdzie miały odbyć się m.in. zawody w szermierce na wózkach. Cięcia obejmą transport zawodników w trakcie Igrzysk (z wioski olimpijskiej na zawody), oraz do Rio - z powodu niewypłaconych grantów na transport zawodników do Rio 5 reprezentacji będzie miało kłopot z dotarciem na Paraolimpiadę (prawdopodobnie w ogóle na nią nie dotrze). Komitet kłamał również w kwestii sprzedanych biletów - burmistrz Rio de Janeiro miał wykupić dużą pulę biletów i oddać m.in. szkołom, aby zapewnić frekwencję na zawodach i rozpropagować sport osób niepełnosprawnych. Teraz z tej obietnicy wycofał się rakiem, co oznacza, że 250.000 biletów wróciło do puli sprzedaży. Do dnia zakończenia Igrzysk Olimpijskich sprzedało się zaledwie 12 procent biletów na Paraolimpiadę. W ostatnich dniach sprzedaż biletów gwałtownie skoczyła - na tyle gwałtownie, że istnieje spore prawdopodobieństwo, że jest to związane z interwencją jednej z instytucji publicznych.
   Wszystko to związane jest z kryzysem ekonomicznym i politycznym, który przechodzi Brazylia. Igrzyska miały pokazać jej wspaniały rozwój, który dokonał się m.in. za rządów poprzedniego prezydenta Luli. Niestety, stały się katalizatorem prowadzącym do katastrofy. Dziś Brazylia ma prezydenta "pełniącego obowiązki" - wybrana przez naród Dilma Rousseff przechodzi przez procedurę impeachmentu w związku z podejrzeniami o malwersacje finansowe i maskowanie rozmiarów dziury budżetowej. Niemal wszystkie wskaźniki rozwoju gospodarczego pikują w dół. Jeśli dodamy do tego gigantyczne rozwarstwienie społeczne, olbrzymie koszta, które ponoszą w związku z Igrzyskami przeciętni Cariocas, i wynikające z tego niezadowolenie i frustrację, jasne staje się, że o każdy grosz z publicznej kasy będzie trudno. Igrzyska Olimpijskie nie spotkały się jednak z żadnymi cięciami - pełne koszta tej trudnej sytuacji ponoszą Paraolimpijczycy. Jest to związane ze (słuszną poniekąd) kalkulacją, że to w trakcie Olimpiady na Brazylię będą zwrócone oczy całego świata.
   Opcją, którą można było wykorzystać, było znalezienie sponsorów na Igrzyska Paraolimpijskie. Jednak i w tym zakresie Komitet Organizacyjny Igrzysk ma na sumieniu poważne zaniechania. Na dzień dzisiejszy niemal wszyscy sponsorzy Paraolimpiady w Rio to tzw. partnerzy globalni, albo wspólni sponsorzy obu Igrzysk. Mówię to w momencie, w którym komitet organizacyjny igrzysk w Tokio (tak, tych za cztery lata!) ogłasza już pierwszą listę złotych partnerów Paraolimpiady.
   Nie jest więc dobrze. Ale co to oznacza dla nas?
            

Dla ruchu paraolimpijskiego - małą katastrofę

   O porażce mówiło się, gdy w 2004 roku w Atenach sprzedano ok. 850 000 biletów. Dziś dla Brazylii realną liczbą sprzedanych biletów jest ok. 500 000, co szczególnie przeraża, gdy zestawimy to z 2,7 mln sprzedanych biletów w Londynie. Zamknięte będą również niektóre z centrów obsługi mediów. To wszystko razem wzięte daje przede wszystkim straty wizerunkowe - po zawodach sprzed czterech lat marka paraolimpizmu znacznie zyskała na wartości. Dziś, szczególnie w porównaniu z Igrzyskami Olimpijskimi, pogłębiony chaos organizacyjny może znacząco osłabić znaczenie sportu osób niepełnosprawnych. Warto tu podkreślić - Igrzyska osób "pełnosprawnych" nie spotkały się z takimi cięciami, dzięki czemu Brazylia (mimo pewnych niedociągnięć) nie ucierpiała wizerunkowo aż tak, jak ucierpi teraz paraolimpiada.
   Zwróćmy uwagę jeszcze na jedną rzecz, którą podkreślał wielokrotnie w trakcie wspomnianej konferencji Sir Philip Craven. Podstawowym zadaniem ruchu paraolimpijskiego jest zmiana wizerunku osób z niepełnosprawnością. Ciężko o taką zmianę przy niewielkiej frekwencji - wpływ na sytuację osób niepełnosprawnych w Brazylii będzie więc znikomy, niezależnie od tego, jakie były intencje IPC w tym temacie. Obrazki z pustymi trybunami z pewnością rozejdą się po świecie, i przynajmniej do igrzysk w Tokio będziemy musieli się z nimi mierzyć, mimo świetnych występów sportowców na takich igrzyskach, sięgających po kolejne rekordy i łamiących następne bariery.
   Ze specyficzną sytuacją mamy też do czynienia w Polsce. Pierwszy raz w historii Igrzyska Paraolimpijskie będą transmitowane w Telewizji Polskiej. Możemy mieć zastrzeżenia co do pory tych transmisji czy liczby wysłanych dziennikarzy, ale fakt jest faktem - dzięki tej transmisji pierwszy raz sport paraolimpijski trafi w Polsce pod strzechy. Do szerszej masy ludzi w Polsce Igrzyska Paraolimpijskie dotrą więc jako impreza ciesząca się niewielkim zainteresowaniem, chaotyczna i porzucona przez sponsorów - zupełnie wbrew temu, co w sporcie paraolimpijskim zaczęło się dziać mniej więcej od sukcesu zawodów w Sydney w 2000 roku...



Dla sportowców - igrzyska gorszego sortu

  Tanni Grey - Thompson, 11-krotna mistrzyni paraolimpijska, już zdążyła powiedzieć dziennikowi "Daily Mail", że paraolimpijczycy są potraktowani jak obywatele drugiej kategorii. Jest w tym mnóstwo prawdy. 
   Wyobraźmy sobie bowiem wszystkie etapy, na których może coś pójść nie tak, z perspektywy sportowca. Cięcia obejmują już transport na Igrzyska, ale przyjmijmy, że ten nasz wyobrażony, dajmy na to, szermierz na Igrzyska doleciał. Zakwaterowany został w wiosce olimpijskiej, w której standard zamieszkania już na Igrzyskach Olimpijskich pozostawiał wiele do życzenia. Jest sportowcem poruszającym się na wózku, więc po drobnym chaosie na początku dostał w końcu dostosowany do swoich potrzeb pokój, który jednak jest brudny tak, jak brudne były pokoje dopiero kwaterujących się olimpijczyków. Przez zmniejszenie obsługi na stołówce wydłużają się kolejki po posiłki, a sam zawodnik w związku z tym ma problem z dostosowaniem pór posiłków do rytmu swojego organizmu. Każdy dojazd na trening trzeba sobie wywalczyć - a pewnie najlepiej samemu zamówić taksówkę. A potem przychodzi dzień zawodów... Właśnie, gdzie te zawody? Do dzisiejszego dnia nie wiadomo, gdzie będą walczyli szermierze - na pewno jednak wiadomo, że nie w hali w klastrze Deodoro. Na samej hali zmniejszona jest też liczba wolontariuszy i obsługi, co pewnie spowoduje kolejne opóźnienia i np. nagłe problemy ze znalezieniem odpowiedniego klucza do odpowiedniej szatni... A teraz wyjdź na zawody, skoncentruj się i zawalcz. O wieczną chwałę i emeryturę olimpijską. I nie przejmuj się o swoje rzeczy, nie przejmuj się swoim głodem, nie przejmuj się tym, co Cię jeszcze przed chwilą tak denerwowało. Za chwilę ostateczna walka.  

Dla kibiców - gdzie to święto?

Kluczowe dla wszystkich wybierających się na Igrzyska są takie kwestie, jak transport publiczny, obsługa obiektów, dostępność biletów oraz atmosfera święta. Transport publiczny raczej nie ucierpi - szczęście w nieszczęściu, te same inwestycje były potrzebne na niedotknięte cięciami Igrzyska Olimpijskie. Obsługa obiektów - no wiadomo, tu będą cięcia, i może nie będzie tak jak w Londynie, że uprzejmy Pan/uprzejma Pani wskaże Ci Twoje miejsce i odpowie na wszystkie pytania, ale miejsce, jedzenie i drogę do toalety w końcu znajdziesz. O bilety w zasadzie nie ma się co martwić - bilety są więcej niż dostępne, mało się ich sprzedaje.
   Wraz z pustymi trybunami uleci jednak ostatni składnik - atmosfera święta. To, co napędziło sukces zawodów w Londynie to było m.in. wrażenie, że całe miasto żyje tymi zawodami. W trakcie Igrzysk byłem pierwszy raz w swoim życiu w stolicy Wielkiej Brytanii, i niemal na każdym kroku mogłem uzyskać pomoc - od wolontariuszy umiejscowionych w kluczowych dla transportu punktach, przez ludzi pracujących w kasach biletowych, fenomenalnych, życzliwych i wspierających pracowników obsługi obiektów paraolimpijskich, po zwykłych mieszkańców Londynu, którzy masowo jeździli na te zawody.
  Wtedy, w 2012 roku miałem okazję uczestniczyć w meczu ćwierćfinałowym reprezentacji gospodarzy w koszykówce na wózkach. Brytyjczycy zrobili z tego wydarzenie, które do dziś zostało w mojej pamięci. Doping, ile sił w płucach, aplauz dla zawodników z obu drużyn.
   Dziś, w 2016 roku mam wykupiony bilet na mecz grupowy Brazylijczyków przeciwko Wielkiej Brytanii w koszykówce na wózkach. Wciąż mam nadzieję, że kibice na trybunach naprawdę podkręcą atmosferę i temperaturę widowiska. Jednak na razie wszystko wskazuje na to, że nie mam żadnych podstaw, by tak twierdzić.
   Jak twierdzi Sir Craven, w duchu paraolimpizmu leży pokonywanie przeszkód. Pokonują je sportowcy w swoim życiu, pokonają je organizatorzy na tych Igrzyskach. Oby i kibice byli w stanie wznieść się ponad nie, i stworzyć atmosferę, dzięki której dobrze zapamiętamy jubileuszowe XV Igrzyska Paraolimpijskie w Rio de Janeiro.



sobota, 13 sierpnia 2016

Subiektywnie - afera dopingowa w sporcie paraolimpijskim

Wystarczy jeden obrazek z Tygodnika Powszechnego (rys. Bartosz Minkiewicz). Wyrazi więcej, niż tysiąc słów. Bo nie tylko w sporcie osób pełnosprawnych dzieje się źle.


 XV Igrzyska Paraolimpijskie przynoszą największą aferę w historii ruchu sportu osób z niepełnosprawnością. Praca zespołu Richarda Mclarena ze Światowej Agencji Antydopingowej WADA udowadnia, że rosyjska agencja antydopingowa na poprzednich Igrzyskach Olimpijskich i Paraolimpijskich utrudniała znalezienie oszustów wspomagających się dopingiem. W raporcie zostało to określone wręcz jako "Metodologia Znikających Pozytywnych Próbek". Richard Mclaren zalecał wykluczenie Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego i Paraolimpijskiego z Igrzysk (nie wykluczałoby to startu "czystych" sportowców z kraju naszego wschodniego sąsiada pod flagą olimpijską, a jednocześnie zawieszało rosyjskie organizacje w prawach członka). O ile MKOl postanowił nie usuwać Rosji z Igrzysk (zawieszenie dotyczy tylko lekkoatletów, u których system dopingowy był najlepiej udokumentowany i opisany), to IPC (Międzynarodowy Komitet Paraolimpijski) już taką decyzję podjęło - a nawet ostrzejszą. Na Igrzyskach nie wystąpi ANI JEDEN sportowiec z największego kraju świata. Rosjanie co prawda odwołają się od tej decyzji do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu w Lozannie, które jest w tej i innych sprawach dotyczących sportu na szczeblu międzynarodowym najwyższą instancją, ale na 99 procent nic to nie da.
  Rosjanie grzmią o łamaniu praw człowieka, powołując się na zasadę domniemania niewinności  - każdy indywidualny sportowiec powinien mieć prawo do występu w Igrzyskach, skoro doping nie został mu udowodniony. Trudno jest jednak uwierzyć w zapewnienia Rosjan, że do Rio wyślą "czystą" reprezentację. Naszym sąsiadom został udowodniony doping na poziomie komitetów sportowych - jego organizacja, zachęcanie do niego sportowców, a także pomoc w jego ukrywaniu. Żeby zobaczyć, z jak trudną sytuacją mamy do czynienia, wystarczy spojrzeć na aktualne igrzyska w Rio. Starty tych Rosjan, którzy nie zostali wykluczeni z Igrzysk, są tam wygwizdywane; publiczność stara się zagłuszyć nawet hymn.
  Warto dodać do tego jeszcze jedną rzecz - sport paraolimpijski powinien być szczególnie wolny od dopingu i kontrowersji.  Wystarczająco wiele kłopotów dostarcza klasyfikacja niepełnosprawności czy uznaniowość niepełnosprawności intelektualnej, by mierzyć się jeszcze z aferą, która podważa zaufanie do tego sportu. Fenomen Igrzysk Paraolimpijskich bierze się bowiem szczególnie z rozpowszechnionego przekonania, że sportowcy niepełnosprawni są osobami pokonującymi szczególne bariery fizyczne i społeczne, by stanąć do czystej rywalizacji. Ten element walki i pozytywnego przekazu podkreśla w sposób szczególny fenomenalna kampania reklamowa Channel 4, telewizji przeprowadzającej transmisję z Igrzysk Paraolimpijskich na terenie Wielkiej Brytanii.
   Wyobraźmy sobie teraz, że ten fantastyczny przekaz, który daje nam te dziesięć dni rywalizacji, zakłócą kontrowersje dopingowe. Że miliony ludzi, którzy żyją z niepełnosprawnością, zamiast komunikatu "warto żyć, na wózku można zrobić naprawdę dużo" dostaje taki: "w sumie to da radę dużo, ale tylko jak jesteś na sterydach, więc wybieraj, zdrowie albo sukcesy życiowe".
  Czystość i wiarygodność sportu paraolimpijskiego chroniona była do tej pory w sposób zdecydowany. Wskazuje na to choćby sposób, w jaki rozwiązano aferę z 2000 roku z Sydney.
    Zawodnicy z niepełnosprawnością intelektualną mogą występować na Paraolimpiadzie od 1996 w sportach indywidualnych i w koszykówce. Na Igrzyskach w Sydney wystąpiła kadra koszykarzy niepełnosprawnych intelektualnie, którzy... byli idealnie w normie intelektualnej. Tylko 2 z 12-osobowej kadry spełniało wymóg <70 IQ! Do dziś aż trudno uwierzyć, ale ani na Igrzyskach w Sydney, ani na żadnych (!!!) zawodach rangi międzynarodowej nie przeprowadzono zawodnikom tej kadry testów na inteligencję. Hiszpanie zdobyli wtedy złote medale, pokonując w półfinale reprezentację Polski, a w finale kadrę (o, ironio historii) rosyjską. W listopadzie po igrzyskach jednego z zawodników ruszyło sumienie i podzielił się z prasą hiszpańską informacjami o oszustwie.
   Zareagowano wtedy na trzy sposoby - po pierwsze, oczywiście zweryfikowano wyniki Igrzysk odbierając medale hiszpańskim koszykarzom i innym sportowcom hiszpańskim, u których badania psychologiczne nie potwierdziły deficytów intelektualnych. Po drugie, wprowadzono system weryfikacji niepełnosprawności intelektualnej.   Po trzecie wreszcie - usunięto koszykówkę niepełnosprawnych intelektualnie z programu paraolimpiady jako skompromitowaną dyscyplinę.
   IPC z pełną surowością reaguje na wszelkie przejawy dopingu i niedozowolnego wspomagania. Oprócz standardowych badań antydopingowych, zabroniono również wywoływania u siebie dysrefleksji autonomicznej (niektóre osoby z urazami kręgosłupa mogą np. przez ucisk czy nawet łamanie nogi podwyższyć sobie ciśnienie, tętno i dopływ adrenaliny do krwi, co daje dodatkowego "speeda"), i bezpośrednio przed zawodami zdarzają się wyrywkowe badania ciśnienia i tętna. Wizyty klasyfikatorów niepełnosprawności w drużynach będą niezapowiedziane, bo ich zapowiedzenie może skończyć się próbami oszustw. Jedną z metod na oszukanie klasyfikatora w Rugby na wózkach jest wzięcie gorącej kąpieli przed klasyfikacją przez zawodnika z tetraplegią, co niemal automatycznie osłabi jego stabilizację i kondycję na boisku - ale jak widać, zastosowanie takiej metody wymaga wiedzy o pojawieniu się klasyfikatora przed treningiem.
 
   Być może tym artykułem osłabiam waszą wiarę w czystość sportu niepełnosprawnych. Nic na to nie poradzę - jak w każdym środowisku sportowym, tak i w "naszym" są i herosi, i oszuści. To jednak, co nasze środowisko odróżnia, to duża chęć do samooczyszczenia. Decyzje IPC konsekwentnie pokazują, że można wznieść się ponad politykę i konsekwentnie ucinać gałęzie, które zatruwają całe paraolimpijskie drzewo. Wierzę zresztą - jak chyba i całe środowisko paraolimpijskie - że Rosjanie się oczyszczą i wrócą do IPC - uczciwsi, silniejsi i czyści. Podzielam jednak zdanie IPC - aby tak się stało, potrzebne są przynajmniej te dwa lata absencji do następnych igrzysk zimowych. Obyśmy już w Pjongczangu mogli zobaczyć rosyjską flagę z przekonaniem, że idą pod nią sportowcy, którzy godni są miana paraolimpijczyków. Bo paraolimpijczyk - to brzmi dumnie.