sobota, 13 sierpnia 2016

Subiektywnie - afera dopingowa w sporcie paraolimpijskim

Wystarczy jeden obrazek z Tygodnika Powszechnego (rys. Bartosz Minkiewicz). Wyrazi więcej, niż tysiąc słów. Bo nie tylko w sporcie osób pełnosprawnych dzieje się źle.


 XV Igrzyska Paraolimpijskie przynoszą największą aferę w historii ruchu sportu osób z niepełnosprawnością. Praca zespołu Richarda Mclarena ze Światowej Agencji Antydopingowej WADA udowadnia, że rosyjska agencja antydopingowa na poprzednich Igrzyskach Olimpijskich i Paraolimpijskich utrudniała znalezienie oszustów wspomagających się dopingiem. W raporcie zostało to określone wręcz jako "Metodologia Znikających Pozytywnych Próbek". Richard Mclaren zalecał wykluczenie Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego i Paraolimpijskiego z Igrzysk (nie wykluczałoby to startu "czystych" sportowców z kraju naszego wschodniego sąsiada pod flagą olimpijską, a jednocześnie zawieszało rosyjskie organizacje w prawach członka). O ile MKOl postanowił nie usuwać Rosji z Igrzysk (zawieszenie dotyczy tylko lekkoatletów, u których system dopingowy był najlepiej udokumentowany i opisany), to IPC (Międzynarodowy Komitet Paraolimpijski) już taką decyzję podjęło - a nawet ostrzejszą. Na Igrzyskach nie wystąpi ANI JEDEN sportowiec z największego kraju świata. Rosjanie co prawda odwołają się od tej decyzji do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu w Lozannie, które jest w tej i innych sprawach dotyczących sportu na szczeblu międzynarodowym najwyższą instancją, ale na 99 procent nic to nie da.
  Rosjanie grzmią o łamaniu praw człowieka, powołując się na zasadę domniemania niewinności  - każdy indywidualny sportowiec powinien mieć prawo do występu w Igrzyskach, skoro doping nie został mu udowodniony. Trudno jest jednak uwierzyć w zapewnienia Rosjan, że do Rio wyślą "czystą" reprezentację. Naszym sąsiadom został udowodniony doping na poziomie komitetów sportowych - jego organizacja, zachęcanie do niego sportowców, a także pomoc w jego ukrywaniu. Żeby zobaczyć, z jak trudną sytuacją mamy do czynienia, wystarczy spojrzeć na aktualne igrzyska w Rio. Starty tych Rosjan, którzy nie zostali wykluczeni z Igrzysk, są tam wygwizdywane; publiczność stara się zagłuszyć nawet hymn.
  Warto dodać do tego jeszcze jedną rzecz - sport paraolimpijski powinien być szczególnie wolny od dopingu i kontrowersji.  Wystarczająco wiele kłopotów dostarcza klasyfikacja niepełnosprawności czy uznaniowość niepełnosprawności intelektualnej, by mierzyć się jeszcze z aferą, która podważa zaufanie do tego sportu. Fenomen Igrzysk Paraolimpijskich bierze się bowiem szczególnie z rozpowszechnionego przekonania, że sportowcy niepełnosprawni są osobami pokonującymi szczególne bariery fizyczne i społeczne, by stanąć do czystej rywalizacji. Ten element walki i pozytywnego przekazu podkreśla w sposób szczególny fenomenalna kampania reklamowa Channel 4, telewizji przeprowadzającej transmisję z Igrzysk Paraolimpijskich na terenie Wielkiej Brytanii.
   Wyobraźmy sobie teraz, że ten fantastyczny przekaz, który daje nam te dziesięć dni rywalizacji, zakłócą kontrowersje dopingowe. Że miliony ludzi, którzy żyją z niepełnosprawnością, zamiast komunikatu "warto żyć, na wózku można zrobić naprawdę dużo" dostaje taki: "w sumie to da radę dużo, ale tylko jak jesteś na sterydach, więc wybieraj, zdrowie albo sukcesy życiowe".
  Czystość i wiarygodność sportu paraolimpijskiego chroniona była do tej pory w sposób zdecydowany. Wskazuje na to choćby sposób, w jaki rozwiązano aferę z 2000 roku z Sydney.
    Zawodnicy z niepełnosprawnością intelektualną mogą występować na Paraolimpiadzie od 1996 w sportach indywidualnych i w koszykówce. Na Igrzyskach w Sydney wystąpiła kadra koszykarzy niepełnosprawnych intelektualnie, którzy... byli idealnie w normie intelektualnej. Tylko 2 z 12-osobowej kadry spełniało wymóg <70 IQ! Do dziś aż trudno uwierzyć, ale ani na Igrzyskach w Sydney, ani na żadnych (!!!) zawodach rangi międzynarodowej nie przeprowadzono zawodnikom tej kadry testów na inteligencję. Hiszpanie zdobyli wtedy złote medale, pokonując w półfinale reprezentację Polski, a w finale kadrę (o, ironio historii) rosyjską. W listopadzie po igrzyskach jednego z zawodników ruszyło sumienie i podzielił się z prasą hiszpańską informacjami o oszustwie.
   Zareagowano wtedy na trzy sposoby - po pierwsze, oczywiście zweryfikowano wyniki Igrzysk odbierając medale hiszpańskim koszykarzom i innym sportowcom hiszpańskim, u których badania psychologiczne nie potwierdziły deficytów intelektualnych. Po drugie, wprowadzono system weryfikacji niepełnosprawności intelektualnej.   Po trzecie wreszcie - usunięto koszykówkę niepełnosprawnych intelektualnie z programu paraolimpiady jako skompromitowaną dyscyplinę.
   IPC z pełną surowością reaguje na wszelkie przejawy dopingu i niedozowolnego wspomagania. Oprócz standardowych badań antydopingowych, zabroniono również wywoływania u siebie dysrefleksji autonomicznej (niektóre osoby z urazami kręgosłupa mogą np. przez ucisk czy nawet łamanie nogi podwyższyć sobie ciśnienie, tętno i dopływ adrenaliny do krwi, co daje dodatkowego "speeda"), i bezpośrednio przed zawodami zdarzają się wyrywkowe badania ciśnienia i tętna. Wizyty klasyfikatorów niepełnosprawności w drużynach będą niezapowiedziane, bo ich zapowiedzenie może skończyć się próbami oszustw. Jedną z metod na oszukanie klasyfikatora w Rugby na wózkach jest wzięcie gorącej kąpieli przed klasyfikacją przez zawodnika z tetraplegią, co niemal automatycznie osłabi jego stabilizację i kondycję na boisku - ale jak widać, zastosowanie takiej metody wymaga wiedzy o pojawieniu się klasyfikatora przed treningiem.
 
   Być może tym artykułem osłabiam waszą wiarę w czystość sportu niepełnosprawnych. Nic na to nie poradzę - jak w każdym środowisku sportowym, tak i w "naszym" są i herosi, i oszuści. To jednak, co nasze środowisko odróżnia, to duża chęć do samooczyszczenia. Decyzje IPC konsekwentnie pokazują, że można wznieść się ponad politykę i konsekwentnie ucinać gałęzie, które zatruwają całe paraolimpijskie drzewo. Wierzę zresztą - jak chyba i całe środowisko paraolimpijskie - że Rosjanie się oczyszczą i wrócą do IPC - uczciwsi, silniejsi i czyści. Podzielam jednak zdanie IPC - aby tak się stało, potrzebne są przynajmniej te dwa lata absencji do następnych igrzysk zimowych. Obyśmy już w Pjongczangu mogli zobaczyć rosyjską flagę z przekonaniem, że idą pod nią sportowcy, którzy godni są miana paraolimpijczyków. Bo paraolimpijczyk - to brzmi dumnie.



 
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz