czwartek, 25 sierpnia 2016

Pieniądze, kłamstwa i dyskryminacja, czyli co naprawdę znaczy dla nas afera finansowa.

   19 sierpnia Sir Philip Craven, prezes IPC (Międzynarodowego Komitetu Paraolimpijskiego), zwołał konferencję prasową, która wstrząsnęła światem sportu paraolimpijskiego. Na niecałe trzy tygodnie przed rozpoczęciem Igrzysk dowiedzieliśmy się, że Komitet Organizacyjny Igrzysk (organizacja, którą powołuje kraj, w którym odbywają się Igrzyska Olimpijskie i Paraolimpijskie) nie zgromadził wystarczających funduszy by zapewnić obsługę obiektów. Z użytku wyłączone będą niektóre obiekty położone w dzielnicy Deodoro - a więc w miejscu, gdzie miały odbyć się m.in. zawody w szermierce na wózkach. Cięcia obejmą transport zawodników w trakcie Igrzysk (z wioski olimpijskiej na zawody), oraz do Rio - z powodu niewypłaconych grantów na transport zawodników do Rio 5 reprezentacji będzie miało kłopot z dotarciem na Paraolimpiadę (prawdopodobnie w ogóle na nią nie dotrze). Komitet kłamał również w kwestii sprzedanych biletów - burmistrz Rio de Janeiro miał wykupić dużą pulę biletów i oddać m.in. szkołom, aby zapewnić frekwencję na zawodach i rozpropagować sport osób niepełnosprawnych. Teraz z tej obietnicy wycofał się rakiem, co oznacza, że 250.000 biletów wróciło do puli sprzedaży. Do dnia zakończenia Igrzysk Olimpijskich sprzedało się zaledwie 12 procent biletów na Paraolimpiadę. W ostatnich dniach sprzedaż biletów gwałtownie skoczyła - na tyle gwałtownie, że istnieje spore prawdopodobieństwo, że jest to związane z interwencją jednej z instytucji publicznych.
   Wszystko to związane jest z kryzysem ekonomicznym i politycznym, który przechodzi Brazylia. Igrzyska miały pokazać jej wspaniały rozwój, który dokonał się m.in. za rządów poprzedniego prezydenta Luli. Niestety, stały się katalizatorem prowadzącym do katastrofy. Dziś Brazylia ma prezydenta "pełniącego obowiązki" - wybrana przez naród Dilma Rousseff przechodzi przez procedurę impeachmentu w związku z podejrzeniami o malwersacje finansowe i maskowanie rozmiarów dziury budżetowej. Niemal wszystkie wskaźniki rozwoju gospodarczego pikują w dół. Jeśli dodamy do tego gigantyczne rozwarstwienie społeczne, olbrzymie koszta, które ponoszą w związku z Igrzyskami przeciętni Cariocas, i wynikające z tego niezadowolenie i frustrację, jasne staje się, że o każdy grosz z publicznej kasy będzie trudno. Igrzyska Olimpijskie nie spotkały się jednak z żadnymi cięciami - pełne koszta tej trudnej sytuacji ponoszą Paraolimpijczycy. Jest to związane ze (słuszną poniekąd) kalkulacją, że to w trakcie Olimpiady na Brazylię będą zwrócone oczy całego świata.
   Opcją, którą można było wykorzystać, było znalezienie sponsorów na Igrzyska Paraolimpijskie. Jednak i w tym zakresie Komitet Organizacyjny Igrzysk ma na sumieniu poważne zaniechania. Na dzień dzisiejszy niemal wszyscy sponsorzy Paraolimpiady w Rio to tzw. partnerzy globalni, albo wspólni sponsorzy obu Igrzysk. Mówię to w momencie, w którym komitet organizacyjny igrzysk w Tokio (tak, tych za cztery lata!) ogłasza już pierwszą listę złotych partnerów Paraolimpiady.
   Nie jest więc dobrze. Ale co to oznacza dla nas?
            

Dla ruchu paraolimpijskiego - małą katastrofę

   O porażce mówiło się, gdy w 2004 roku w Atenach sprzedano ok. 850 000 biletów. Dziś dla Brazylii realną liczbą sprzedanych biletów jest ok. 500 000, co szczególnie przeraża, gdy zestawimy to z 2,7 mln sprzedanych biletów w Londynie. Zamknięte będą również niektóre z centrów obsługi mediów. To wszystko razem wzięte daje przede wszystkim straty wizerunkowe - po zawodach sprzed czterech lat marka paraolimpizmu znacznie zyskała na wartości. Dziś, szczególnie w porównaniu z Igrzyskami Olimpijskimi, pogłębiony chaos organizacyjny może znacząco osłabić znaczenie sportu osób niepełnosprawnych. Warto tu podkreślić - Igrzyska osób "pełnosprawnych" nie spotkały się z takimi cięciami, dzięki czemu Brazylia (mimo pewnych niedociągnięć) nie ucierpiała wizerunkowo aż tak, jak ucierpi teraz paraolimpiada.
   Zwróćmy uwagę jeszcze na jedną rzecz, którą podkreślał wielokrotnie w trakcie wspomnianej konferencji Sir Philip Craven. Podstawowym zadaniem ruchu paraolimpijskiego jest zmiana wizerunku osób z niepełnosprawnością. Ciężko o taką zmianę przy niewielkiej frekwencji - wpływ na sytuację osób niepełnosprawnych w Brazylii będzie więc znikomy, niezależnie od tego, jakie były intencje IPC w tym temacie. Obrazki z pustymi trybunami z pewnością rozejdą się po świecie, i przynajmniej do igrzysk w Tokio będziemy musieli się z nimi mierzyć, mimo świetnych występów sportowców na takich igrzyskach, sięgających po kolejne rekordy i łamiących następne bariery.
   Ze specyficzną sytuacją mamy też do czynienia w Polsce. Pierwszy raz w historii Igrzyska Paraolimpijskie będą transmitowane w Telewizji Polskiej. Możemy mieć zastrzeżenia co do pory tych transmisji czy liczby wysłanych dziennikarzy, ale fakt jest faktem - dzięki tej transmisji pierwszy raz sport paraolimpijski trafi w Polsce pod strzechy. Do szerszej masy ludzi w Polsce Igrzyska Paraolimpijskie dotrą więc jako impreza ciesząca się niewielkim zainteresowaniem, chaotyczna i porzucona przez sponsorów - zupełnie wbrew temu, co w sporcie paraolimpijskim zaczęło się dziać mniej więcej od sukcesu zawodów w Sydney w 2000 roku...



Dla sportowców - igrzyska gorszego sortu

  Tanni Grey - Thompson, 11-krotna mistrzyni paraolimpijska, już zdążyła powiedzieć dziennikowi "Daily Mail", że paraolimpijczycy są potraktowani jak obywatele drugiej kategorii. Jest w tym mnóstwo prawdy. 
   Wyobraźmy sobie bowiem wszystkie etapy, na których może coś pójść nie tak, z perspektywy sportowca. Cięcia obejmują już transport na Igrzyska, ale przyjmijmy, że ten nasz wyobrażony, dajmy na to, szermierz na Igrzyska doleciał. Zakwaterowany został w wiosce olimpijskiej, w której standard zamieszkania już na Igrzyskach Olimpijskich pozostawiał wiele do życzenia. Jest sportowcem poruszającym się na wózku, więc po drobnym chaosie na początku dostał w końcu dostosowany do swoich potrzeb pokój, który jednak jest brudny tak, jak brudne były pokoje dopiero kwaterujących się olimpijczyków. Przez zmniejszenie obsługi na stołówce wydłużają się kolejki po posiłki, a sam zawodnik w związku z tym ma problem z dostosowaniem pór posiłków do rytmu swojego organizmu. Każdy dojazd na trening trzeba sobie wywalczyć - a pewnie najlepiej samemu zamówić taksówkę. A potem przychodzi dzień zawodów... Właśnie, gdzie te zawody? Do dzisiejszego dnia nie wiadomo, gdzie będą walczyli szermierze - na pewno jednak wiadomo, że nie w hali w klastrze Deodoro. Na samej hali zmniejszona jest też liczba wolontariuszy i obsługi, co pewnie spowoduje kolejne opóźnienia i np. nagłe problemy ze znalezieniem odpowiedniego klucza do odpowiedniej szatni... A teraz wyjdź na zawody, skoncentruj się i zawalcz. O wieczną chwałę i emeryturę olimpijską. I nie przejmuj się o swoje rzeczy, nie przejmuj się swoim głodem, nie przejmuj się tym, co Cię jeszcze przed chwilą tak denerwowało. Za chwilę ostateczna walka.  

Dla kibiców - gdzie to święto?

Kluczowe dla wszystkich wybierających się na Igrzyska są takie kwestie, jak transport publiczny, obsługa obiektów, dostępność biletów oraz atmosfera święta. Transport publiczny raczej nie ucierpi - szczęście w nieszczęściu, te same inwestycje były potrzebne na niedotknięte cięciami Igrzyska Olimpijskie. Obsługa obiektów - no wiadomo, tu będą cięcia, i może nie będzie tak jak w Londynie, że uprzejmy Pan/uprzejma Pani wskaże Ci Twoje miejsce i odpowie na wszystkie pytania, ale miejsce, jedzenie i drogę do toalety w końcu znajdziesz. O bilety w zasadzie nie ma się co martwić - bilety są więcej niż dostępne, mało się ich sprzedaje.
   Wraz z pustymi trybunami uleci jednak ostatni składnik - atmosfera święta. To, co napędziło sukces zawodów w Londynie to było m.in. wrażenie, że całe miasto żyje tymi zawodami. W trakcie Igrzysk byłem pierwszy raz w swoim życiu w stolicy Wielkiej Brytanii, i niemal na każdym kroku mogłem uzyskać pomoc - od wolontariuszy umiejscowionych w kluczowych dla transportu punktach, przez ludzi pracujących w kasach biletowych, fenomenalnych, życzliwych i wspierających pracowników obsługi obiektów paraolimpijskich, po zwykłych mieszkańców Londynu, którzy masowo jeździli na te zawody.
  Wtedy, w 2012 roku miałem okazję uczestniczyć w meczu ćwierćfinałowym reprezentacji gospodarzy w koszykówce na wózkach. Brytyjczycy zrobili z tego wydarzenie, które do dziś zostało w mojej pamięci. Doping, ile sił w płucach, aplauz dla zawodników z obu drużyn.
   Dziś, w 2016 roku mam wykupiony bilet na mecz grupowy Brazylijczyków przeciwko Wielkiej Brytanii w koszykówce na wózkach. Wciąż mam nadzieję, że kibice na trybunach naprawdę podkręcą atmosferę i temperaturę widowiska. Jednak na razie wszystko wskazuje na to, że nie mam żadnych podstaw, by tak twierdzić.
   Jak twierdzi Sir Craven, w duchu paraolimpizmu leży pokonywanie przeszkód. Pokonują je sportowcy w swoim życiu, pokonają je organizatorzy na tych Igrzyskach. Oby i kibice byli w stanie wznieść się ponad nie, i stworzyć atmosferę, dzięki której dobrze zapamiętamy jubileuszowe XV Igrzyska Paraolimpijskie w Rio de Janeiro.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz