poniedziałek, 4 kwietnia 2016

Subiektywnie - Pokażcie nas w Rio!

   Temat transmisji z Igrzysk Paraolimpijskich powraca jak bumerang co cztery lata. 
W każdym razie ja go pamiętam od czasu, gdy jako dziewięciolatek pierwszy raz usłyszałem o Paraolimpiadzie i widziałem jej fragmenty w niemieckiej telewizji (IP Sydney 2000). 
Teraz pojawia się światełko w tunelu. Ale z tyłu głowy tli mi się pytanie - czy przypadkiem nie okaże się, że transmisje będą spektakularną klapą, a ktoś zarzuci, że "ludzie zdecydowali pilotem" i relacje wrócą do internetowego podziemia?  I wreszcie - co sprawia, że dana rzecz, nawet bardzo wartościowa, staje się obiektem powszechnego zainteresowania? Może zamiast słuszności i poczucia wyższości moralnej, paraolimpijczykom przyda się po prostu dobry PR-owiec?
Zapraszam do przeczytania wpisu w tej sprawie.


Meet the Superhumans

   Przyjrzyjmy się na początek przypadkowi Brytyjskiemu, modelowemu, jeśli chodzi o wejście igrzysk do głownego nurtu medialnego. Jest rok 2005, Londyn zostaje mianowany gospodarzem Letnich Igrzysk Olimpijskich 2012, z Paraolimpijskimi oczywiście w pakiecie. Komitet Organizacyjny szacuje wtedy, że sprzeda się około 1,2-1,3 miliona biletów (co przy ateńskich ~850 tyś. brzmi i tak imponująco), a do sprzedaży zamierza wystawić 1,5 miliona (co oznacza, że w halach adaptowanych na potrzeby Igrzysk część trybun będzie niedostępna bądź już zdemontowana). W Pekinie zawody ogląda ponad 3 miliony ludzi, ale musimy sobie uzmysłowić, że tam zdecydowaną większość biletów rozdano po zakładach pracy. 
   Dwa lata przed Igrzyskami Channel 4 przejmuje od BBC (które do tej pory relacjonowało Paraolimpiadę, w wymiarze mniej więcej zbliżonym do tego, jaki proponuje dla Rio 2016 TVP) prawa do Igrzysk Paraolimpijskich. Kosztuje to ich zawrotne 7 milionów funtów. 
   I zaczyna się niesamowita historia. Channel 4 razem z Brytyjskim Komitetem Paraolimpijskim organizuje gigantyczną kampanię reklamową, która przybliża poszczególnych bohaterów reprezentacji Zjednoczonego Królestwa. Wybrane postacie są wyraziste, mają ciekawy życiorys i przede wszystkim medalowe szanse. W przekazie dominuje duma narodowa, również z tego, że ruch paraolimpijski "wraca do domu" - jego początki to rehabilitacja weteranów wojennych w szpitalu w Stoke Mandeville i zorganizowane tam w 1948 (równolegle do Londyńskich Igrzysk) zawody.  A potem mamy ten klip, który w sieci szybko staje się viralem: 


   Efekt? 
  1. Relacje z Igrzysk Paraolimpijskich zajmują cały czas antenowy Channel 4 - 500 godzin to 4 razy więcej niż za czasów, gdy za transmisję Igrzysk brała się BBC. 
  2. Załapuje się na nie łącznie 39,9 miliona Brytyjczyków - czyli ok. 69% mieszkańców Wysp Brytyjskich. Codziennie relację oglądało 25% całej populacji. 
  3. Bieg na 100 metrów w kategorii T44 (najbardziej prestiżowy bieg sprinterski paraolimpiady) obejrzało na żywo w Channel 4 6,3 miliona widzów - nietrudno zauważyć związek między tym faktem a tym, że jednym z bohaterów kampanii "Meet the Superhumans" był zwycięzca tej rywalizacji, Brytyjczyk Jonnie Peacock. 
  4. 64% Brytyjczyków uważa, że Igrzyska Olimpijskie są tak samo atrakcyjne jak Paraolimpijskie (79% wśród tych, którzy oglądali transmisję w Channel 4). 68% uważa, że transmisje miały dobry wpływ na to, jak postrzegają sport niepełnosprawnych. 
  5. Channel 4 ze sportu paraolimpijskiego uczyniło znak firmowy  - ostatnio relacjonowali np. mistrzostwa świata w lekkoatletyce. Ma też stworzoną stronę, która w przyjazny sposób objaśnia nieobeznanym kategorie niepełnosprawności w poszczególnych dyscyplinach.    
(TUTAJ źródło tych badań, z których pochodzą podane wyżej liczby)

   A, jeszcze o wspomnianej na początku sprzedaży biletów. Szła tak dobrze, że o żadnym zamykaniu czy zmniejszaniu pojemności obiektów nie mogło być mowy. Igrzyska na trybunach (bez żadnego rozdawania biletów po zakładach pracy) obejrzało 2,7 miliona widzów. Nie zna życia ten, kto nie był na występach Brytyjczyków na Igrzyskach - ogłuszający doping w czasie meczu koszykówki na wózkach zapamiętam na zawsze. 

A u nas? 

   Obecność niepełnosprawnych sportowców w polskiej telewizji chyba na długo jeszcze będzie mi się przede wszystkim kojarzyć z postacią Michała z "Klanu". Ta postać z telewizyjnego tasiemca miała wypadek, po którym załamała się jego kariera piłkarska, i zaczął chodzić na treningi koszykówki na wózkach. To był przełom wieków i początek szerszego zaistnienia w świadomości Polaków sportu osób niepełnosprawnych.
   Przed igrzyskami w Londynie o sportowcach niepełnosprawnych nie słychać nic - pojedyńcze wzmianki dotyczące nieudolności poprzednich władz PKPar, czy kłotnia o przetarg na stroje dla obu reprezentacji olimpijskich (a konkretnie o to, czemu 4F nie miało w planach szyć tych paraolimpijskich) - o szansach medalowych, ludziach jadących na Paraolimpiadę ni widu, ni słychu. Jeden z pracowników TVP w przypływie szczerości wypala do działaczy sportu niepełnosprawnych, że transmisji nie będzie, bo niepełnosprawni nie są estetyczni - choć telewizja mogłaby robić ją za bardzo małe pieniądze, bo prawa do niej ma Europejska Unia Nadawców. Na szczęście jednak żyjemy w epoce mediów elektronicznych i społecznościowych. Zapotrzebowanie na transmisję zainteresowanym pokrywa sam Międzynarodowy Komitet Paraolimpijski przez internet, a pewna firma (bodajże kosmetyczna) postanawia w łatwy sposób zwiększyć zasięg na Facebooku i opublikować zdjęcie polskiej reprezentacji na ceremonii otwarcia Igrzysk i napisać coś w stylu "kibicujemy dzielnym polskim paraolimpijczykom" i zgarnia niebotyczną liczbę udostępnień, około dwukrotnie zwiększając zasięg strony i liczbę like'ów.
    Rusza lawina, ale to nie taka, jakiej bym sobie życzył. Dużo o sprawie publikuje serwis Natemat.pl (z którego gościnnych łamów wówczas skorzystałem). W programie "Tomasz Lis na żywo" pojawia się temat igrzysk paraolimpijskich. Niech skład tego programu najlepiej opowie wam, jakie podejście do sportu niepełnosprawnych prezentują polskie media: 
  1. Krzysztof Cegielski - były żużlowiec, po wypadku na torze porusza się na wózku;
  2. Karolina Korwin-Piotrkowska - chyba chodziło o zbieżność nazwisk i rozbieżność poglądów z...
  3. Janusz Korwin-Mikke - zaproszony chyba dlatego;
  4. Jaś Mela - przykład dzielnego niepełnosprawnego, co kiedyś zdobył biegun. 
   Z całym szacunkiem dla zaproszonych - ale czy widzicie tu kogoś związanego ze sportem paraolimpijskim? Jakąś postać, którą możnaby zaprezentować? Wiecznie uśmiechniętą Joannę Mendak, multimedalistkę w pływaniu? Też byłego żużlowca, który po wypadku porusza się na wózku, a teraz medalistę paraolimpijskiego, Rafała Wilka, który zaraża handbike'ową pasją ludzi w całej Polsce? Zainteresowanego historią barwnego rozmówcę, szermierza Grzegorza Plutę, który po igrzyskach i złotym medalu w szabli rozkręca po Polsce działalność popularyzującą sport niepełnosprawnych? Wiele innych fantastycznych postaci, z których walką i postawą można się utożsamić?
    Jesteśmy cztery lata później. Na całe szczęście epokę HTMLa łupanego pożegnały strony PZSN Start i PKPar - głównych organizacji odpowiedzialnych za propagowanie sportu wśród osób niepełnosprawnych. Jeszcze niedawno strach był na ich strony internetowe wchodzić - odstraszało wszystko, od wyglądu przez nieczytelny układ po nieaktualne informacje (ze składem zarządu instytucji włącznie). Dalej brakuje porządnej narracji, postaci, z którymi można się utożsamić - ale na szczęście są już aktualne, dobrze zaprezentowane informacje, a i biogram najważniejszych sportowców się już na tych stronach znajduje. Środowisko wyciągnęło wnioski - Stowarzyszenie "Nie widzę przeszkód" bardzo solidnie odrobiło lekcję i odpowiednio wcześnie przygotowało kampanię naciskającą na TVP w sprawie transmisji. Dzięki temu są one zapewnione - TVP jednak przypomniało sobie o umowie z EUN i ma w paśmie ogólnodostępnym zaprezentować ok. 4 godzin relacji z Rio, w tym 3 na żywo. W porównaniu z aktualną pozycją sportu niepełnosprawnych w TVP (pół godziny audycji raz w miesiącu w sobotę o 6:30 na antenie ogólnopolskiej) skaczemy w inną galaktykę. Co napawa niepokojem? W ramach kampanii "Pokażcie nas w Rio" niektórzy komentatorzy podłożyli wtórnie swój głos pod relacje z medalowych osiągnięć niektórych polskich sportowców. Jak to brzmi?  
   Chwilowo komentator nie dostosował się do poziomu kampanii stowarzyszenia "Nie widzę przeszkód" - w głosie Marka Jóźwika słychać ten rodzaj zaangażowania, który raczej kojarzy się z grzybobraniem a nie zawodami sportowymi. Być może dziennikarzom potrzeba jeszcze otrzaskania się z tematem - ostatecznie to ich praca i wysiłek, wcześniejsze materiały o polskich sportowcach w głównych serwisach sportowych i zrozumienie pewnych niuansów sportu paraolimpijskiego przełożą się na to, czy przedrze się on do głównego nurtu. Czy starczy czasu? 
   Do Igrzysk Paraolimpijskich w Rio pozostało 156 dni. 

PS - ostatnio wypowiadałem się o sporcie paraolimpijskim w Polskim Radiu 24 - gośćmi audycji byli też Łukasz Szeliga (prezes PKPar) i złoty szermierz z Londynu, Darek Pender. Zapraszam do wysłuchania
   

    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz